sobota, 2 stycznia 2016

Rozdział 2.

Obecnie jestem już trzecią godzinę na ,,małych „ zakupach Mellisy. Mam ich już dość, a zdaje się , że to dopiero początek. Postanowiłam usiąść sobie na ławce przed sklepem do którego wparowała moja kochana ciocia .Tym razem nie dałam jej się namówić do wejścia, powiedziałam, że na nią poczekam i po jakiś 10 minutach się (ledwie) zgodziła.
      Rozglądałam się bez celu po osobach chodzących po centrum handlowym. Mijało chyba jakieś 20 minut od mojej czynności, kiedy moją uwagę przykuły trzy postacie.Dwie dziewczyny i chłopak, zmierzali wprost na mnie. Najzwyczajniej w świecie robili zakupy, więc dlaczego zwrócili akurat moją uwagę ? Może to wielce niezadowolona mina bruneta? Która wyglądała identycznie jak u małego naburmuszonego dziecka, które zostało zmuszone, żeby gdzieś iść. A może ich niewiarygodna uroda? Tak zdaje mi się, że to ta druga rzecz . Jedna z dziewczyn była wysoką i przepiękną kobietą z długimi  blond włosami i  figurą modelki. Druga natomiast to niska, drobna brunetka i moje pierwsze skojarzenie z jej osobą  to ,,chochlik’’. Naprawdę go przypomina,bardzo ruchliwe stworzonko. 
Chłopak był wysoki , bardzo umięśniony, przystojny. Z wyglądy przypomina mi normalnie niedźwiadka jakiegoś. No i oczywiście ta jego mina,która przedstawiała,jak bardzo cierpi będąc tutaj- chyba coś nas łączy.
       Im dłużej przyglądałam się nieznajomej trójce , tym bardziej zdawało mi się, że jednak ich znam. Pytanie brzmi ,,Skąd?” . Zamknęłam oczy i bardzo mocno skupiłam się na tym , aby znaleźć powód , tego dlaczego tak bardzo mi kogoś przypominają.Może to aktorzy? Albo dziewczyny to modelki, które widziałam w czasopismach moich kochanych siostrzyczek? Nie,raczej nie. Widziałam ich u kogoś? 
        Po jakiejś minucie gwałtownie otworzyłam oczy i spojrzałam się na przybyszy jeszcze raz.Nagle mnie olśniło. Cała trójka to wampiry, ale na szczęście ich oczy nie są czerwone . Oznacza to, że nie żywią się krwią ludzi, tylko tak jak my – krwią zwierząt. Po ich zachowaniu wnioskuję,że nie przyszli tutaj na ,,obiad",więc raczej nie powinno być źle,prawda? 
      -O mój boże . – Wyszeptałam , gdyż właśnie uświadomiłam sobie , że znam tożsamość owych wampirów . Patrzyłam właśnie na Rosalie , Alice i Emmetta Cullenów !!!!  Nie, nie. Co oni tu robią? Muszę jak najszybciej powiedzieć o tym mamie. A co jeśli to zrobię i nasza rodzina postanowi , że  musimy się szybko wyprowadzić , aby przypadkiem na nich nie wpaść (oj trochę na to  za późno)? Nie chcę jechać , pojutrze mam szkołę , wszystko załatwione. Musieli się pojawić akurat teraz??Rany ci to dopiero mają niezłe wyczucie czasu ,nie ma co.
         Kiedy ja tak gorączkowo rozmyślałam, nie zauważyłam , że od dłuższej chwili ta mała brunetka ( znaczy się Alice) mi się przygląda z zaciekawieniem . Również się na nią popatrzyłam i wtedy ona zaczęła mówić coś do swojego ,,rodzeństwa” i głową wskazywać na mnie. Odwróciłam się do wejścia sklepu i powiedziałam cicho ;
        - Mel ? Błagam chodź tutaj . – Po kilku sekundach w wejściu stanęła Melissa i dziwnie się na mnie popatrzyła. 
         - Co jest młoda? – Zapytała się mnie . Ruchem głowy wskazałam  jej miejsce w którym stali Cullenowie . Spojrzała tam i chyba lekko się wystraszyła . Popatrzyła znowu na mnie i powiedziała :
- Samochód . Teraz. – Zaakcentowała każdy wyraz. Od razu wstałam , zabrałam swoje torby, których miałam znacznie mniej niż Mel (ja tylko cztery , a ona chyba z  dziesięć). Obie ruszyłyśmy w stronę wyjścia . Kiedy byłyśmy na ruchomych schodach, dyskretnie odwróciłam się i rozejrzałam. – Cholera . – Pomyślałam , gdyż cała trójka ruszyła za nami . Spojrzałam się na Mellise . Wpatrywała się przed siebie, chyba myślała nad tym co teraz zrobić. Może powinniśmy zadzwonić po posiłki? Lepiej nie, znając chłopaków to mogłoby się źle skończyć. Mam nadzieję,że zdążymy przed nimi uciec i więcej się z nimi nie zobaczymy. Nie chcę denerwować mamy,zwłaszcza teraz kiedy wszystko zaczyna nam się układać. Dlaczego właśnie my musimy przyciągać jakieś kłopoty. Nie ma chwili wytchnienia w tym świecie.
Alice

Schodziłyśmy właśnie do garażu,kiedy usłyszałyśmy ;
         -Poczekajcie chwilę , nic wam nie zrobimy . – Wypowiedź ta była skierowana do nas i pochodziła zdaje mi się od Alice . Obie stanęłyśmy, popatrzyłyśmy się na siebie . Powoli wypuściłam powietrze,policzyłam do trzech i odwróciłyśmy się. Właśnie w tym momencie do nas podchodzili (czytaj Cullenowie) . Najniższa z nich,tanecznym krokiem podeszła do nas jako pierwsza,szeroko się przy tym uśmiechając. 
 Pałeczkę przejęła Mel. – Tylko jej nie zdenerwujcie, błagam no . Potem to ja nie będę miała życia. – pomyślałam .
         - Tak? Czego chcecie? – Spytała się Mel (jak na razie uprzejmie ) . Ja wolałam siedzieć cicho i zachowywać się jak wampir . W końcu oni nie wiedzą , że istnieją pół-wampiry . I lepiej niech tak pozostanie. 
         -Dobrze zauważyłam , że jesteście jednymi z nas . – powiedziała Alice .
         -Tak zgadza się. Tylko dlatego nas goniliście?
         -Tylko dlatego uciekałyście ? – Ta Rosalie chyba ma życzenie śmierci normalnie. O chwila nie ten wyraz,hmm raczej egzystencji,ona właściwie już nie żyje. - O nie,nie,nie z Mel się nie wyśmiewa, ani nic podobnego kochana .
         -Uważam tę rozmowę za skończoną . Mała do samochodu w tej chwili . – powiedziała już zła Mel . - Grzeczna dziewczynka się zdenerwowała, to naprawdę źle. - Samochód Mel znajdował się tuż za nami . Tak więc posłusznie odwróciłam się i zrobiłam krok do przodu i nagle przede mną wyrosła kolejna postać . Młody chłopak , wróć wampir . Wysoki , bardzo przystojny , zdaje się o rudych włosach . O matko. To był ON . Poznałam go od razu, ponieważ mama z jakieś dwa lata temu dała mi jego jedno jedyne zdjęcie, które jej zostało . Facet po którym mam połowę genów. Edward Cullen . 
         Stanęłam jak wryta i nie wiedziałam co mam robić . No bo chyba go nie wyminę co nie? Raz to niegrzeczne,a ja w odróżnieniu od mojego rodzeństwa mam jakieś zasady moralne i w ogóle.Jeśli chodzi o siłę to jestem słabsza niż wampiry, więc moje szanse spadają powoli do normalnie zera !!
         - Nie no po prostu suuuper . Nawet wściekła Mel sobie z tą czwórką nie poradzi . – pomyślałam .
         -Jak powiedziała Alice, nic wam nie zrobimy. Tak więc nie widzę powodu w radzeniu sobie z nami . – Powiedział Edward . Z początku nie wiedziałam skąd on to wie. I mnie olśniło . – Idiotka przecież on umie czytać w myślach . – znów pomyślałam.
         -Dokładnie tak . To mój dar i zdaje mi się , że bardzo dobrze o tym wiesz. Mógłbym wiedzieć skąd? – Zapytał się mnie mój ,,ojciec”. Wpadka , znowu.Normalnie palnęłabym się teraz w czoło,ale wole nie. Nie dam im tej satysfakcji,trzeba jakoś wyjść z tej sytuacji,oczywiście zwycięsko.
 Kurde serio trudno jest przy nim nie myśleć. Ok, teraz myśl tylko o tym , że Mel zaraz wybuchnie,niczym wulkan i należy robić co ona chce, aby mieć spokój.  Edward lekko się uśmiechnął, gdyż usłyszał moje błagania mentalne o niedenerwowanie mojej towarzyszki . Postanowiłam po raz pierwszy się do nich odezwać .
         - Nie jedno słyszy się o słynnej rodzince Cullenów .
         - Mam nadzieje, że same dobra rzeczy  . – powiedział z za moich pleców Emmett i lekko się zaśmiał.Dogadałby się z naszym Chrisem,podobni są.
         -Taa nie byłabym tego taka pewna . – powiedziała moja towarzyszka. W naszych kręgach Edward i jego bliscy nie cieszą się dobrą opinią.Dlaczego? To proste uważają,że postąpili okrutnie w stosunku do mojej mamy,przez co nie było im dane poznać nowego członka rodziny,czyli mnie.
Mel szarpnęła mnie za rękę, wręczyła kluczyki do samochodu i powiedziała :
Mellisa
         -Jeśli chcecie porozmawiać jak normalni ,,ludzie’’ to ja mam dwa warunki. – Zrobiła cudzysłów w powietrzu przy słowie ludzie .
         -Jakie? – zapytał się Edward . 
         -Pierwszy małolata idzie do samochodu . – Tu kiwnęła głową na mnie . Oni zawsze nazywają mnie różnymi przezwiskami , najczęściej są to : Nessie , Ness , księżniczka , młoda, małolata ,albo ulubione przezwisko Chrisa – kruszynka. Rozumiem,że przez długi czas byłam jedynym dzieckiem w rodzinie,ale heej ja już wyrosłam z pieluch,więc może czas na zmianę przezwiska? Ta rozmowa to chyba nie z nimi,no na pewno nie z Chrisem. 
Edward spojrzał się na mnie i powiedział :
         -Okey . Nie ma problemu . A drugi warunek ? – Grzeczny chłopczyk, tak słuchajcie się jej.- Kącik ust Edwarda powędrował do góry.Ups znowu mnie podsłuchuje.Okey nie dziwię się mojej mamie,że poleciała na tego gościa,nawet jak na wampira jest mega ciachem. Chwileczkę Nessie ogarnij się,po pierwsze to twój OJCIEC(niestety),no i pamiętaj nie lubisz go. Tak,mój wewnętrzny głosie masz rację.
         -Zejdziemy w końcu z drogi , bo jeszcze jak nas ktoś potrąci, to nieźle się zdziwi, jak nic nam się nie stanie. –Wszyscy jej przytaknęli . Klepnęła mnie w plecy i wiedziałam, że to sygnał dla mnie, aby się zmywać .
         Odeszli tak, abym ich nie słyszała .Wiedziałam, że Melissa kazała mi tu przyjść tylko dlatego, aby się nie dopatrzyli, że ze mną jest coś nie tak, no i chciała mojego bezpieczeństwa. A po za tym ona jest o wiele lepsza w te klocki. Ja raczej jestem bardziej spokojna i wolę unikać kłopotów i niewygodnych sytuacji. 
Czekając na nią nie mogłam usiedzieć na miejscu i cały czas rozglądałam się we wszystkie kierunki.
         Minęły z dwie minuty, kiedy zobaczyłam, że moja sister kieruje się w stronę samochodu. Wsadziła swoje zakupy na tylne siedzenia i usiadła za kółkiem .Odpaliła auto i ruszyła .
         -Co jest? – Zapytałam się jej.-Błagam powiedz,że znaleźli się tutaj tylko dlatego,że dziewczyny  uroiły sobie w głowie aby napaść na tutejsze sklepy z ubraniami i zaraz sobie zniknął. 
         -Będziemy mieli towarzystwo w szkole . – powiedziała. Właśnie tego nie chciałam usłyszeć. 
         -No nie. Biedna mama . Właśnie... mama. - Ostatni wyraz dosłownie wyszeptałam. -Co im powiedziałaś ? – Spytałam z niepokojem .
         -Luz młoda nic o tobie i Bells nie wiedzą , jak na razie. Pogadamy ze wszystkimi w domu okey? – Tylko kiwnęłam głową na zgodę. No to czeka nas noc pełna wrażeń.

Po zaledwie dwudziestu minutach dojechałyśmy do domu. Mel pobiła normalnie swój rekord w przekraczaniu prędkości. Jest jedną z trzech osób z rodziny, które jeżdżą w miarę ostrożnie i powoli,dlatego to był dla mnie szok. Podjechałyśmy pod dom, zabrałyśmy swoje zakupy i weszłyśmy do domu. 
         Nasza rezydencja był duży i śliczny. Posiadamy sześć sypialni, dwie łazienki(podzielone na tą dla dziewczyn i chłopaków,co na prawdę ułatwiało nam funkcjonowanie), kuchnie i ogromny salon  Bardzo nas cieszy ta ogromna przestrzeń mieszkalna,ponieważ wszędzie jest dużo miejsca na nasze wygłupy. Salon jest naszym sacrum to miejsce, gdzie zawsze ktoś jest . Razem tam gramy, odwalamy lub robimy imprezy,oczywiście tylko w naszym gronie,ewentualnie dla bliskich supernaturalnych znajomych .Do nas nie sprowadza się obcych-taka niepisana zasada. Telewizor to obiekt wiecznie przez kogoś zajęty . Albo lecą mecze i horrory lub gramy w gry (jestem normalnie mistrzem, ale zaraz po Samie oczywiście).
         Tak jak myślałam w salonie byli prawie wszyscy. Zostawiłyśmy nasze zakupy w przedpokoju i zaraz w wejściu do pokoju spotkałyśmy naszego śmieszka.
         -Co tak szybko ? Minęły zaledwie trzy godziny, a wy już w domu? – Zapytał zdziwiony Chris z uśmiechem na twarzy.Pewnie chciał zacząć sprzeczać się z nami,ale gdy zobaczył nasze miny, od razu się wyprostował i popatrzył na nas zaniepokojony .
         -Zebranie rodzinne w tej chwili . – Powiedziała Mel i stanęła na środku .Usłyszałam, że reszta do nas schodzi . Po sekundzie byli już wszyscy . Usiadłam na kanapie obok mamy, która jeszcze chwile temu czytała książkę . Bella przytuliła mnie i z troską się na mnie popatrzyła . Jej wzrok pytał:  ,, Wszystko w porządku ?” jedyne na co mnie było stać w tym momencie to wzruszenie ramionami i nie patrzenie jej w oczy. Wszyscy zwrócili swoją uwagę na Mel.
Chris
         -Co się stało ? – Zapytała zaniepokojona Jenna .
  -Na zakupach z Ness miałyśmy niespodziewane spotkanie.
         -Ale z kim ? – Zapytała się Olivia.
         -Z Cullenami . – Powiedziałam cicho. Ramię mamy mocniej się zacisnęło . Nikt nic nie mówił, bo chyba nawet nie wiedzieli co . Każdy członek naszej rodziny znał historie Bells i moją. Dlatego jak wspomniałam wcześniej, nie cieszą się oni dobra sławą w naszych kręgach. To bardzo czuły punkt,więc reszta chciała ostrożnie dobierać słowa.
         -Rozmawialiście z nimi ? – Zapytał się Alex .
         -Tak. Ale Mel miała pogawędkę z nimi sam na sam . – Powiedziałam szybko i zwaliłam obowiązek wyjaśniania wszystkiego na nią. Przepraszam..
         - Zacznę od początku . – Powiedziała Mel . – Ness miała już dość, więc postanowiła, że poczeka na mnie przed sklepem . Ja weszłam i rozglądałam się po nim . Po nie wiem ilu minutach, usłyszałam jak woła mnie kruszynka, więc wyszłam do niej. Tam młoda pokazała mi trójkę Cullenów . Byli to Alice, Rosalie i ten Emmett, tak się nazywa nie ? – Zapytała się, mama kiwnęła głową . Mel kontynuowała. – Zauważyli nas, więc postanowiłam , że musimy się zmywać. Ale kiedy dochodziłyśmy do samochodu , dogonili nas. Ta Barbie mnie zdenerwowała ,więc chciałam iść do domu,a nawet przez myśl mi przeszło żeby ich uszkodzić, ale powstrzymał nas jeszcze jeden członek ich rodzinki.Szans raczej nie mieliśmy. – Tu spojrzała na mnie. 
         - Przede mną stanął Edward . – Powiedziałam. Mama normalnie skamieniała.Nie chciałam żeby zapadła niezręczna cisza,czy coś,więc szybko dopowiedziałam. – Mel chciała z nimi pogadać bez mojego udziału, więc wysłała mnie do samochodu. Tak więc nic większego się nie stało,bynajmniej tyle wiem.
         -Taaa. Będą chodzić do naszej szkoły . No i chcą się z CAŁĄ naszą rodziną spotkać i porozmawiać. Sprawy terytorialne i tak dalej – Zaakcentowała wyraz  ,,całą”. - Alice dała mi swój numer telefonu, abym do niej zadzwoniła , jak coś ustalimy.  Więc? Jakieś pomysły hę?
         Nikt się nie odzywał. Wszyscy najwyraźniej myśleli co powinniśmy zrobić. Nagle Bella wstała i powiedziała ;
         - To proste. – Powiedziała . – Nie tylko nie wyprowadzka, proszę nie . – Spotkamy się z nimi, dogadamy się jeśli chodzi o terytorium czy coś i będziemy ich omijać szerokim łukiem w szkole . – COO?Nie wiem czy mam się z tego powodu cieszyć,czy płakać. 
Jenna
       -Bello jesteś pewna? – Zapytała się Jenna . – Wiemy, że rozmowa z nimi będzie dla Ciebie i Renesmee trudna . A zwłaszcza jeśli chodzi o wyjaśnienie im pochodzenia Ne…
         - A o tym nie muszą nic wiedzieć . – Przerwała jej Bells . -Dla ludzi ja i Ness jesteśmy siostrami, dla nich też nimi będziemy . Zamaskuje się jej cechy ludzkie i jakoś to będzie.A jeśli będą chcieli dowiedzieć się o tym jak zostałam wampirem, to nic nie muszą o tym wiedzieć . Przy nich , a zwłaszcza przy NIM, macie nie myśleć, ani nie wspominać nic o nas. Dobrze?  – Wiadomo, że mówiąc NIM, miała na myśli Edwarda .
         Wszyscy przytaknęli . I tak prawie zawsze zwracam się do mamy po imieniu ,więc to raczej nie będzie trudne ,aby zachowywać się jak siostry . Tylko muszę uważać , żeby się nie wygadać o czymś przypadkiem, co niestety czasami mi się zdarza. Czeka mnie niezły długotrwały test ,nie ma co.
         -Mel. Możesz do nich zadzwonić i powiedzieć, aby przyjechali do nas,jutro wieczorem.
         - Dobrze Bells .  - Zdziwiona Mel momentalnie się odwróciła i zasalutowała.
         Mama odwróciła się i poszła do swojego pokoju . Również wstałam i ruszyłam za nią. Mel wykonała połączenie, a reszta jak na komendę rozeszła się do siebie. Weszłam na górę i chociaż  wiedziałam, że nie muszę to zapukałam do drzwi sypialni mamy.
         - Wejdź skarbie . – Powiedziała.
         Weszłam i usiadłam na jej łóżku, na którym i ona obecnie się znajdowała . Przytuliłam się do niej  a ona mocno mnie obieła.
         -Wszystko będzie dobrze mamo .
         -Wiem słońce . Tylko to będzie nasze pierwsze spotkanie od prawie dziesięciu lat . Można powiedzieć, że troszkę się stresuję, ale to nic.Damy sobie radę.
         - Wiadomo,kobiety w naszej rodzinie są nieziemsko silne.Tylko przypadkiem ich nie zaatakuj na przywitanie . – Zaśmiałyśmy się obie . Mama jest silna i potrafi być przerażająca i bardzo waleczna . Do tej pory pamiętam jak Alex opowiadał mi jak wyrzuciła Jake’ a z domu , zaraz po przemianie . Szkoda, że tego nie widziałam, ale po tym zdarzeniu Jacob starał się omijać ją przez tydzień. Niestety byłam wtedy jeszcze małym brzdącem,więc nie pamiętam nic z tego,ale podobno było ciekawie. Szkoda,że nikt nie chce mi powiedzieć dokładnie o co chodzi. Podobno zrobił coś,co wyprowadziło Belle z równowagi,ale Jake zrobił to nieumyślnie i bardzo szybko ją za to przeprosił. Muszę go trochę przycisnąć,żeby mi powiedział,o co chodziło.
Bella
         - O to się nie martw , jak się zdenerwuje to po prostu opuszczę salon .Nie chcę robić naszej rodzinie kłopotów,znowu. Postanowiłam, że będę zachowywać się w stosunku do nich raczej obojętnie  Tak samo jak oni, kiedy mnie… nas zostawili .  
         - Nie chce ich usprawiedliwiać, czy coś, ale Bello nie możesz ich karać za opuszczenie mnie, bo wtedy nie wiedzieli o mnie, zresztą ty też nie.
         -Masz racje skarbie. Masz rację. - Westchnęła. - Kiedy i jak  zdążyłaś tak wydorośleć?
-Nie mam pojęcia,chyba taka cech pół-wampirów. - Siedziałyśmy tak i śmiałyśmy się oraz rozmawiałyśmy jeszcze przez jakiś czas,dopóki nie zasnęłam w jej ramionach.

******************************************************************************
Jak się podobało? Macie jakieś pytania,prośby-piszcie śmiało ;) Czy to komentarz czy email z chęcią odpiszę. I jak zwykle zachęcam do podzielenia się swoją opinią na temat opowiadania w komentarzu. ^.^

2 komentarze:

Elena Katherine Gilbert pisze...

Bardzo mi się podoba twoje opowiadanie, ale jak dla mnie, akcja dzieje się troszkę, ze szybko :)
Czekam na dalszy ciąg i zapraszam do siebie

http://zmierzch-edward-isa.blogspot.com/

Elena Katherine Gilbert Pirce :*

Alex pisze...

Dziękuje bardzo ;) Wybacz u mnie musi cały czas się coś dziać,konkretnego,ale specjalnie dla ciebie postaram się trochę przystopować i dać więcej informacji, co ty na to ?