Bella
Przeklęty dzień,niech on się już skończy. Mam nadzieję,że następne będą lepsze.Przeklęty baran! Jak on mógł? Nie widzimy się tyle lat,a on wyskakuje mi z tekstem,że mnie ,,nadal kocha?''. Gdyby tak było,to by mnie nie zostawiał. Sama nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. Wydaje mi się,że powinien dowiedzieć się o fakcie,iż ma córkę,ale wtedy tylko skomplikuje wszystkim życie. Ahh nie mam zielonego pojęcia co robić,muszę z kimś pogadać. Nosz oszaleć można!! Dobrze,że zawsze mam oparcie w mojej kochanej rodzince.
Teraz muszę poudawać trochę przed Nessie,żeby się o mnie nie martwiła.W takich chwilach ona musi widzieć,że jestem silna,bez względu na to, co dzieje się w mojej duszy. Moje życie od przeszło 10 lat jest bardzo skomplikowane i wcale nie jest tak kolorowe,jak większość osób myśli. Muszę żyć w ciągłym strachu,muszę być czujna,odpowiedzialna. Jest też wiele spraw,które dla mnie nie są łatwe np.wychowywanie i pouczanie dziesięcioletniej córki,która jest na poziomie intelektualnym 17-latki i tak wygląda. Otoczenie myśli,że to moja siostra,bo jesteśmy do siebie bardzo podobne i wydajemy się być w tym samym wieku. Nessie całe życie obcuje z krwią i przemocą,w końcu mieszka z kilkoma wampirami na co dzień. Zdążyła wyrobić sobie charakterek,co jest po części i moją winą.
Oczywiście nie ciesze się z faktu,że moja córka już pierwszego dnia w szkole narobiła sobie wrogów,ale cóż zrobić takie jest życie. Jak jest się innym i nie daje się sobą pomiatać,nagle stajesz się tą złą osobą. Weźmy na przykład Cullenowie,byli inni i to właśnie oni byli obiektem ciągłych plotek i żartów.
Moje siostry pod jednym względem przypominają mi Alice i Rose- ubrania. Tak, te dwie wampirzyce mają fioła na punkcie ubrań,mody,zakupów. Zawsze starają się,abyśmy byli dobrze ubrani. Wiem,że to ich pasja,więc mnie to nie przeszkadza,jeśli trzymają się z dala od moich ulubionych rzeczy i nie zmuszają mnie do towarzyszenia im podczas ,,szału zakupów''. Moja córka odziedziczyła po mnie niechęć do zakupów. Ale nie zawsze udaje się jej wymigać od wycieczek do centrum,ponieważ nadal rośnie. Mel i Sophia miały duże pole do popisu,kiedy Ness była jeszcze mała,zawsze ubierały ją w najróżniejsze słodkie,kolorowe ciuchy.
Ciekawe co powiedzą,jak ją zaraz zobaczą. Właśnie dochodziłyśmy do domu, a mina Nessie była bezcenna,natomiast Roxy co chwilę wybuchała śmiechem z reakcji swojej nowej przyjaciółki. Dobrze,że będzie ona miała oparcie w kimś do siebie podobnym. Mimo tego,że jetem jej matką nadal wszystkiego o niej nie wiem.I nawet jeśli bardzo bym chciała,nie zawsze wiem,czego jej potrzeba. Pod wieloma względami moja kruszynka nie powinna nawet istnieć. Wszyscy myśleli,że stał się jakiś cud. Najwyraźniej zdarzyło się ich więcej,bo aż trzy. Kto wie ilu ich jeszcze jest na tym świecie?
-Ścięta?No co ty. One znają gorsze tortury. I będą mi truć głowę przez to - wskazała ręką na swoje brudne i zniszczone ubranie. - przez przynajmniej tydzień,albo i dłużej.
Weszłyśmy do domu i udałyśmy się do salonu,gdzie siedziała cała nasza rodzinka. Jenna rozmawiała z mamą Roxy,Jeremy z siostrą i naszym tatą. Mellisa,Sam,Chris i Lucas oglądali jakiś mecz w telewizji.
-Cześć wszystkim przyprowadziłam nasze zguby.- Powiedziałam. Pierwsza podskoczyła Mel,która miała najwyraźniej dość oglądania sportu. Zresztą wielką fanką to ona nie jest i nigdy nie była. Kiedy odwróciła się w naszą stronę...ahh no co mogła zrobić? Krzyknęła tak głośno,że wszyscy od razu zwrócili na nią wzrok. Po prostu skamieniała,nagle obok niej pojawił się Sam i spytał ;
-Kochanie co się stało? - Jedyne, co zrobiła to trzęsącą ręką wskazała na nas i powiedziała, a raczej to się wydarła ;
-RENESMEE CARLIE SWAN COLINS,COŚ TY DO JASNEJ CHOLERY WYRABIAŁA Z TYMI CIUCHAMI!!!!!!
-Ahh wiedziałam,że tak będzie. - Powiedziała z rezygnacją Nessie i oparła głowę o moje ramię. Ja za zaczęłam się śmiać.
Sophia
-Zanim wpadniesz w mega szał,daj człowiekowi się wytłumaczyć. To nie była moja wina. -Powiedziała Nessie.
-Potwierdzam. - Powiedziała Roxy i podniosła rękę do góry.
-Twoja,nie twoja ktoś mi za to słono zapłaci.
-A-Ale - Zaczęła jąkać się Ness.Tego już było za wiele,czas ratować naszą kruszynkę.
-Dobra,dobra daj już dziewczynie spokój.Kochanie idź się umyj i wrzuć te ubrania do prania.
-A najlepiej do kosza.- Powiedziała Mel.Ja jedynie westchnęłam.Ona już taka jest.Kiedy tylko jakieś ubranie się ubrudzi najlepiej by je po porostu wyrzuciła,a na ich miejsce kupiła kilka nowych. Ale my zamiast to robić,po prostu oddajemy je potrzebującym lub zawozimy do schroniska.
-Mowy nie ma Mel,bardzo lubię te spodenki,po za tym to wszystko da się doprać,prawda?-
Popatrzyła się na mnie błagalnym wzrokiem. W tym domu to ja i Jenna znamy się najlepiej na tajnikach dobrego sprzątania i na wszystkich plamach.
Popatrzyła się na mnie błagalnym wzrokiem. W tym domu to ja i Jenna znamy się najlepiej na tajnikach dobrego sprzątania i na wszystkich plamach.
-Tak Nessie jedno pranie i te ciuchy będą jak nowe.
-Ha.Jeden zero dla mnie ! - Krzyknęła uradowana.
-Dobra,dobra niech ci będzie,ale i tak kupie ci nowe spodenki.
-No skoro musisz :) - Nessie nie lubi zakupów i odziedziczyła to po Belli,ale nigdy nie narzeka na dostawę nowych ubrań,pod warunkiem,że nie musi uczestniczyć w ich zakupie. Jednak czasami ma swoje przebłyski i sama z siebie jedzie z nami zaszaleć na miasto. Często wtedy,gdy tęskni za Forks. Pamiętam dzień kiedy opuszczaliśmy Seattle,to były ciężkie chwile dla nas wszystkich. Niestety musieliśmy.Żyliśmy tam kilka pięknych lat,aż w końcu ludzie zaczęli coś podejrzewać. Dlatego musieliśmy znikać. Rozstanie to najbardziej przeżywała Nessie,bo to było jej pierwsze w życiu pożegnanie z bliskimi jej osobami praktycznie na stałe. Tam się urodziła i wychowała. Nie chętnie to przyznaje,ale trzymaliśmy ją trochę na dystans,w sumie nadal to robimy,ale w mniejszym stopniu.
W dniu,kiedy powiedzieliśmy jej o przeprowadzce,nie dało jej się opanować.Najpierw płakała,potem była wściekła i na koniec wpadła w depresje. W dniu wyjazdu cały czas tuliła się do chłopaków ze Sfory,do Leah i jej mamy,Charliego no i oczywiście Jake'a. Kiedy tylko wsiadła do samochodu wtuliła się w Belle i płakała,aż zasnęła. Przespała całą drogę i obudziła się już w nowym domu,nadal wtulona w swoją mamę. Po 5 dniach,30 telefonach do Forks,3 nocach płaczu i prawie 8 godzinach snu-nareszcie zaaklimatyzowała się w nowym miejscu. A wiadomość o tym,że po raz pierwszy pójdzie do szkoły bardzo się do tego przyczyniła.
***
Sophia
Po kilku godzinach wesołych rozmów mój brat zabrał swoje dziewczyny do domu. W końcu Roxy też jest w połowie wampirem i tak jak moja druga siostrzenica,musi spać.
Dwa słowa wystarczą na opisanie mojej rodziny-DOM WARIATÓW,ale za to kochanych. Każdy z nas jest inny,może dlatego nie jest tutaj nigdy nudno.Kocham ich wszystkich i zrobiłabym dla nich wszystko co w mojej mocy,aby zapewnić im bezpieczeństwo.Oszalałabym chyba z rozpaczy,jeśli któremuś z nich stałaby się jakakolwiek krzywda.krzywda. Jenna i Alex świetnie sobie radzą w roli rodziców,mimo tego,że nigdy nie mieli własnych dzieci. Mellisa i ja mamy wiele wspólnych zainteresować i na prawdę fajnie się z nią rozmawia. Lucas jest miłością mojego życia,a wampir jak się raz zakocha to na zabój. Sam i Olivia są wspaniali.Zawsze nas wspierają, pomagają,doradzają i odradzają te złe rzeczy. Jak w domu jest jakaś kłótnia(co zdarza się nam często,zazwyczaj o byle co *.*) to osobami,której wszystko łagodzą to właśnie oni. Z nas wszystkich to chyba oni są najbardziej opanowani ,no chyba że w pobliżu jest Leah - wtedy Livia zmienia się nie do poznania.
Jeśli jeszcze parę lat temu ktoś by mi powiedział,że wilki i wampiry mogą żyć w zgodzie,a nawet się przyjaźnić,to wysłałabym tego osobnika do psychiatry,albo po prostu wyśmiała. Teraz wiem,że uprzedzenia i stereotypy to błąd.Trzeba samemu wszystko sprawdzić na własnej skórze,inaczej żyje się po prostu w zacofaniu .A to złe, bo przez takie błędne myślenie może ominąć nas wiele wspaniałych chwil. A my jesteśmy tego świetnym przykładem.
Będąc przy temacie rodziny,to Colinsowie przez bardzo długi czas byli dla mnie jedyną namiastką rodziny. Przez tyle lat żyłam w przekonaniu,że cała moja biologiczna rodzina nie egzystuje już na tym świecie. Ja i Jeremy zaufaliśmy nie odpowiedniej osobie i doprowadziliśmy do tragedii. No,ale zacznijmy od początku.
Jeremy po śmierci ojca,który oczywiście bardzo nas kochał przejął jego wszelkie obowiązki. Nasza matka dbała tylko o siebie,była egoistką i wcale nas nie kochała. Okazywała to nie tylko swoim zachowaniem,gestami,ale również codziennie nam to powtarzała,na przykład na dobranoc:,,Jeśli myślisz,że pocałuje cię na dobranoc,albo uściskam,to postradałaś zmysły moja droga".Zaszła w ciążę z naszym ojcem wyłącznie po to,aby stać się żoną bogatego barona. Pragnęła żyć na poziomie. Nasi rodzice niestety nigdy nie kochali się,czasami nawet nie rozmawiali ze sobą przez tydzień. Kiedy Jer miał 15 lat ,a ja 14 nasz ojciec w drodze powrotnej został zaatakowany i zabity,wraz z całą eskortą. Jedni mówili,że to robota dzikich zwierząt,które były po prostu głodne. Inni twierdzili,że to jego przeciwnicy dokonali tak makabrycznego mordu. Teraz wiem,że to robota wampirów. Tych samych którzy przemienili mnie i mojego brata w krwiopijców.Kiedy dowiedziałam się prawdy o śmierci ojca,postanowiłam,że nigdy nie zabije człowieka jeśli nie będę musiała.Nie chce,aby inne dzieci były w tej sytuacji,co my kiedyś.
Teraz posiadam wspaniałą matkę,która w przeciwieństwie do mojej biologicznej codziennie okazuje mi miłość,poświęca swój czas i wszystkich w domu kocha równie mocno. Mam nowe,wspaniałe rodzeństwo. Na nowo odzyskałam starą rodzinę. Mam więcej motywacji i zachęty do życia i troszczenia się o moich kochanych wariatów.
-O czym rozmyślasz skarbie.? - Zapytała Jenna,obejmując mnie czule.
-O tym jaką mam wspaniałą rodzinę,prawdziwą. Taką która nie boi się pokochać.
-Wspomnienia wróciły?
-Niektóre.
-Co było,a nie jest...
-Nie pisze się w rejestr. Tak wiem i w stu procentach się z tym zgadzam. Kocham cię mamo.
-Ja ciebie też kochanie. - Znowu mnie do siebie przytuliła. - A teraz idę pogonić Nessie do łóżka.
-Powodzenia. - Zaśmiałam się głośno.
-Dziękuje dzisiaj wyjątkowo mi się przyda. - Odpowiedziała mama.
*****************************************************************************************************
Następnego dnia,rano.
BELLA
BELLA
-Tak,dobrze.Mamo nie jestem już małym dzieckiem. Tak u nas jest rano. Yhm. Dobranoc,też cię kocham.-Pożegnałam się i rozłączyłam. Ahh nie ma to jak kontrolna rozmowa z mamą. Pomimo tego,że już dawno przestałam być dzieckiem,ona nie przyzwyczai się do tego jeszcze przez długi czas.
-Kontrola rodzicielska?- Spytała Livia,wchodząc do mojego pokoju. Oczywiście bez pytania ;)
-Jak co tydzień. - Moi rodzice nie do końca wiedzą o tym co się ze mną dzieje.Powiedziałam im tyle,aby nie umierali ze strachu.Chciałam ich też chronić przed naszą rodzinką królewską. Dogadałam się w tej sprawie z Aro. Oczywiście wiedzą też o tym,że są dziadkami i bardzo się z tego faktu cieszą. Mama na początku była przestraszona,że w wieku 18 lat zostałam matką,a Charlie chciał wyśledzić i zastrzelić Edwarda(co by mu się nie udało-wiadomo).Na szczęście wszystko się unormowało i moi rodzice żyją w przyjaznych stosunkach z moją nową rodzinką. Charlie bardzo zbratał się z Alex'em,co mnie na prawdę zdziwiło. Raz mi powiedział,że bardzo się cieszy z tego powodu,że mam zastępczych rodziców,którzy mogą być przy mnie w trudnych dla mnie sytuacjach. Oni nie rozumieją dużo,dlatego fakt ,iż mam oparcie w nowej rodzinie na prawdę ich ucieszył. Dla mnie to bardzo ważne,aby moi bliscy dogadywali się,szczerze myślałam,że będzie gorzej ^.^
-Martwią się o ciebie i Nessie.
-Wiem i nie obwiniam ich za to . w końcu sama teraz jestem rodzicem i w stu procentach ich rozumiem.
-To dobrze. - Uśmiechnęła się do mnie. - Idziemy na dół?
-Jasne. - Kiedy schodziłyśmy do salonu usłyszałyśmy:
-Belllaa! - Głos Mellisy dało się słyszeć w całym domu i nie oznaczał nic dobrego. Od razu ruszyłam w kierunku z którego dochodził. Co mnie przeraziło najbardziej ? Fakt,iż była w pokoju mojej córki.
-Mel? - Wbiegłam przerażona do pokoju. Siedziała na łóżku Nessie z ręką na jej głowie.Podeszłam do nich, a Livia za mną.
-Bello ona ma strasznie wysoką gorączkę.- Poinformowała mnie. Sprawdziłam to i faktycznie miała rację.
-Co się dzieje?- Do pokoju zbiegła się cała rodzinka.
-Nessie jest chora. - W tym momencie moja córka obudziła się i zaczęła strasznie kaszleć.Uklękłam przed nią i powiedziałam;
-Hej kochanie. Jak się czujesz?
-Źle. - Odpowiedziała ledwo słyszalnie. Pogłaskałam ją po głowie.
-Zaraz przygotujemy dla ciebie gorące mleko z miodem na gardło(tak doskonałe lekarstwo i do tego smaczne,dop.autorki.)- Powiedziała Jenna.
-A ja lecę do apteki i kupię coś na przeziębienie i te sprawy.- Zakomunikował Lucas i zniknął. Zaraz każdy zajął się czymś,co pomoże młodej w przerwaniu choroby. Dziewczyny udały się do kuchni i pod dyktandem mamy szykowały dla Ness jedzenie. Lucas udał się do apteki,Sophia i Livia pootwierały okna w domu ,aby go przewietrzyć.Chris poleciał po koce i do salonu po filmy i gry,aby rozerwać Renesme. Natomiast ja i Mellisa zostałyśmy prze niej.
Od momentu narodzin Ness,Mel zawsze była w stosunku do niej bardzo opiekuńcza i w ogóle. Najbardziej z całej rodzinki,no oczywiście nie licząc mnie. Przyznała się nam kiedyś,że to dlatego,że bardzo lubi dzieci i wie,że nie będzie mieć swoich dlatego obcowanie z małą bardzo ją uszczęśliwiało. A drugi powód jest taki,że Nessie bardzo przypomina jej Lise-jej młodszą siostrę,która została zamordowana na jej oczach.
-Coś ty robiła,że tak nagle dopadło cię przeziębienie? - Zapytała się Mel.
-Nie wiem. Przecież ostatnio było ciepło.
-Nie doszukujmy się teraz winy, musisz szybko wyzdrowieć.-Usiadłam obok niej i obielam ją.
-Mamo?
-Tak kochanie.?- Spojrzałam na na nią.
-Coś jest nie tak,czuję to.
-Co masz na myśli?
-Nie czuje się tak samo,jak zawsze kiedy jestem chora.
-Może po prostu odczuwasz to inaczej?- Powiedziała Mel.
-Nie o to chodzi. Po prostu czuję,to.Nie wiem o co chodzi. - Patrzyła mi się prosto w oczy,a w nich widziałam strach.
-Zaraz dostaniesz leki ,Chris cię podenerwuje i od razu poczujesz się lepiej. - Chciałam ją pocieszyć i nie pokazywać,że cała ta sytuacja mnie przeraża.
-A co jeśli nie?
-Potem będziemy się martwić dobrze kochanie?- Kiwnęła głową na znak zrozumienia i położyła się,a my wyszłyśmy z jej pokoju . Udałyśmy się do salonu,gdzie siedział Alex i Chris. Kiedy weszłyśmy z kuchni wyszły dziewczyny. Livia włączyła muzykę,aby zagłuszyć naszą rozmowę.
-Słyszeliśmy. Co to może oznaczać?
-Nie mam pojęcia. Już wcześniej chorowała,to normalne jest pół wampirem,ale gorączka? Ma ją po raz pierwszy.
-Zadzwonię do Jeremiego. Może Roxy też kiedyś przez to przechodziła.
-Doskonały pomysł Sophia.- Od razu wyjęła komórkę i wybrała numer. Głos po drugiej stronie odezwał się już po 2 sygnale.
Yhym. Tak Nessie obudziła się dzisiaj z bardzo wysoką. Nie wiemy,co zrobić. Nie,nigdy. Rozumiem. Jasne,nie ma sprawy. Dziękuję.
-I jak?- Zapytałam się.
-Niestety Roxy poza katarem i bólem gardła nigdy nie chorowała. - Powiedziała ze zrezygnowaniem.
-To kiepsko. - Powiedział Chris.
-Masz rację Chris. - Zgodziła się z nim Mel.
-Powiedzieli,że zaraz tutaj przyjadą,może będą w stanie pomóc. - Poinformowała nas Sophia.
-Oczywiście,Roxy pewnie się martwi. - Powiedziała Jenna.- Dobra Lucas zaraz przyjedzie z lekarstwami. Damy je Nessie i ją poobserwujemy,jeśli jej stan się nie poprawi będzie trzeba coś zrobić.
-Dobrze,masz rację. - Zgodziłam się z nią. W tej samej chwili do domu wrócił Luc z reklamówką pełną leków.
-Mam wszystko.
-Pójdę jej to dać,pomożesz mi Jenna?
-Jasne Bello. Chodźmy.
***************
Pięć godzin,właśnie tyle czasu walczymy z chorobą mojej córki. Mimo podawanych leków,zup,herbat - jej stan nie poprawia się,a wręcz przeciwnie - pogarszał. Jestem cała roztrzęsiona,nie wiem co mam robić.
-I jak jej temperatura nie spadła?-Zapytała Mellisa,która właśnie weszła do pokoju.
-Nie,a nawet wzrosła. Co ja mam robić? - Załamana usiadłam przy łóżku Nessie. Spuściłam głowę i zaczęłam gorączkowo myśleć. Z tego całego osłabienie młoda zasnęła i od dłuższego czasu nie ma z nią stałego kontaktu. Budzi się i znowu zasypia.
-O rany to na prawdę nie dobrze.- Powiedziała Mel.
-Szkoda,że nie możemy zabrać jej do profesjonalnego lekarza,który powie nam,co mamy robić. - Po tych słowach nagle mnie olśniło. Skoczyłam na równe nogi i powiedziałam;
-To jest myśl.
-A-ale o co co chodzi kochanie? - Zapytała zdezorientowana Jenna.
-To nie jest śmieszne Mell. - Spojrzałam na nią gniewnym wzrokiem. Od razu podziałało.
-Wiem,przepraszam. O co ci chodziło?
-My nie możemy zabrać jej do lekarza,ale lekarz może przyjść do nas.
-Hola,hola zwolnij. Oszalałaś? Przecież wystarczy jedno badanie i .CO? - Patrzyłam się na nią z politowaniem. Taa,widać,że nie załapała o kogo mi chodzi.
-Mellisa. - Powiedziała Jenna spokojnie.
-Ty ją słyszysz w ogóle? Nawet jeśli zmusimy,żeby jakiś doktorek tu przylazł, no to i tak nic nie da. Wygada się,nie mamy,aż takiej siły.No chyba,że..
-Serio? - Popatrzyłam się na nią i pokręciłam głową.
-No co? - Zdziwiła się.
-Jesteś pewna Bello? Chcesz,aby Cullenowie dowiedzieli się prawdy? - Jenna znowu ratuje sytuacje.
-AAaa... O niego chodziło,przecież on jest lekarzem. - Nagle ją olśniło. Jest serio bystra,ale czasami przechodzi samą siebie. To chyba towarzystwo Chrisa tak na nią działa.
-Ale ty masz zapłon. - Powiedział stojący w drzwiach Chrostofer.
-Chris,bo cię... - Jedno moje spojrzenie i nawet nie dokończyła wyrażenia.
-W tej chwili nic,po za życiem mojego dziecka nie jest dla mnie ważne. To moja jedyna nadzieja.
-W takim razie,dzwoń sister.- Powiedział mój braciszek,podając mi telefon.
-Dzięki.- Jeszcze tylko wdech i wydech- no to raz kozie śmierć.
*****
W domu rodziny Cullen
Alice
-CO?Jak można przepuścić taką okazję?!-Nagle okrzyknął Emmett.
-Stary wyluzuj trochę,to tylko mecz. - Powiedział siedzący obok niego Edward.
-No,ale widziałeś?Taka szansa.Co za łamagi. - Dalej żalił się Em.Biedactwo jego ulubiona drużyna piłkarska przegrywała po raz kolejny.
-Może czas zmienić ulubieńców?-Powiedział wchodzący do pokoju Jazz.
-Nie no co ty Jazz,jestem patriotą. Pomimo tego,że grają jakby mieli zaraz umrzeć,to będę mieć w nich ...-W tej właśnie chwili jego rodacy znowu spudłowali.- no...wiarę?
-Hahaha .- zaśmiali się Jazz i Edward z miny Em'a. A ten zaraz zerwał się z kanapy i zaczął wrzeszczeć i skarżyć się na trenera i zły trening drużyny,brak motywacji itd...do czasu kiedy nie przerwała mu Rose:
-Kochanie ucisz się troszkę,przeszkadzasz nam w czytaniu.
-Czytaniu?Tego czegoś?.- Wskazał ręką na czasopismo,które ja i Rose obecnie czytałyśmy.
-Tak Emmett,a to coś to magazyn mody.- Podniosła wzrok na swojego męża.-Masz z tym jakiś problem kochanie?
-Ja?Jasne,że nie tylko nie wiem co wy tam czytacie. W tym cz..znaczy się gazecie, w tej gazecie są same obrazki.
-Jak się nie uspokoisz to będziesz zaraz wyglądać jak jeden z tych obrazków.-Powiedziała groźnie Rosalie. To od razu podziałało na naszą małpeczkę. Natychmiast usiadł i spokojnie,bez żadnych więcej krzyków oglądał rozgrywkę.
Po jakiś dziesięciu minutach ciszy, w domu dało się słyszeć dzwonek telefonu.Wszyscy jak na komendę spojrzeli na telefon taty, ten zjawił się po sekundzie i wziął urządzenie do ręki.
-To ze szpitala?-Spytała się Esme.Tata skończył już swój dyżur, więc jeśli to ze szpitala, to musiało stać się coś złego.Zazwyczaj oznacza to atak wampira, więc musimy być w pogotowiu.
-Nie wydaje mi się,nie znam tego numeru. -Powiedział zdziwiony.- Halo? Bella?Tak mam,coś się stało? Ktoś was zaatakował? Oczywiście będę za parę minut.
-To Bella?-Edward natychmiast pojawił się obok taty, słysząc imię ukochanej.Od momentu, kiedy wrócił ze spaceru z Bells dziwnie się zachowuje. Nie chcę o tym rozmawiać i zrobił się taki cichy, bardziej niż zwykle.Nie wiem co się między nimi stało, ale tego się dowiem. Czas,aby zakopali topór wojenny,porozmawiali i wrócili do siebie. Przecież oni tak bardzo się kochali,to uczucie nadal musi tak gdzieś być.
-Tego się nie dowiedziałem,ale nigdy nie słyszałem,żeby była tak roztrzęsiona. Coś na pewno się stało,ale nie chciała mi tego mówić przez telefon. Wybaczcie,ale muszę do nich jechać.
-Nie, jedziemy wszyscy.Może się przydamy na coś.Po za tym może to być jakaś puapka wroga.-Powiedziałam.A po minie taty możemy obawiać się najgorszego, a ja nadal uważam Belle za swoją przyjaciółkę i się o nią martwię,więc idę i koniec.
-Okey to ruszamy.-Powiedział tata i tak też zrobiliśmy.
*************
Dobra,dobra zawaliłam - szczerze? Myślałam,że ten rozdział już dodałam heeh,zaapomniałam moja wina
Błagam o wybaczenie <3
Dobra,dobra zawaliłam - szczerze? Myślałam,że ten rozdział już dodałam heeh,zaapomniałam moja wina
Błagam o wybaczenie <3
6 komentarzy:
Ugh!!!!
Jeśli jeszcze raz postąpisz w ten sposób to Cię uduszę!
A tak poza tym to jest ok^^ :D <3 ##
xoxo
No w końcu rozdział. Myślałam że już nigdy go nie wstawisz.:'( Rozdział jest super. Mam nadzieje że niedługo wstawisz nowy.;)
Nareszcie dodałeś!❤❤❤❤ rozdział świetny!😱😝😃 kiedy dodasz następny?
Dobra wstawiaj szybko, nie mogę czekać.
Bad girls
Dowiedzą się, dowiedzą się, dowiedzą się?!!??? Czekam z niecierpliwością, żeby tylko nie długo, pisz szybko.
Werka
Dowiedzią się, dowiedzą się, dowiedzą się?!!?? Czekam z niecierpliwością, tylko żeby nie za długo, pisz szybko.
Werka
Prześlij komentarz