czwartek, 28 stycznia 2016

Rozdział 4.

Heeej *.* jak się macie? 
Zapraszam na nowy rozdział i zachęcam do podzielenia się swoimi wrażeniami w komentarzach.
....................................................................................................................................................

Następnego dnia obudziłam się w naprawdę dziwnym humorze.Może dlatego,że obawiałam się spotkania z Cullenami. A co jeśli dowiedzą się kim jestem naprawdę?Czy rodzice się ze sobą zejdą? Wiem jedynie, że pragnę szczęścia Belli, więc cokolwiek ona postanowi,uszanuje to. No ale niech da mu trochę popalić,taka mała zemsta za dawne krzywdy. Nie żebym pochwalała przemoc....dobra kogo ja chce oszukać? Żyje z wampirami pod jednym dachem,naoglądałam się trochę bólu i o nim nasłuchałam,czasami należy kogoś walnąć. 
A po za tym jak wcześniej wspomniałam o niektórych rzeczach oni nie mogą się dowiedzieć.
Jeśli chodzi o moją osobę to nie chce (wiem,zaprzeczam sobie), aby informacje o moim pochodzeniu do nich dotarły. Najzwyczajniej w świecie boję się  starcia z nową sytuacją. A nie wiem jak oni zareagują,czy mnie uznają jako członka rodzinki? Moim jedynym ojcem od zawsze był Alex i wolę,żeby tak zostało. Teraz wiem jak czują się te wszystkie dzieci z filmów,kiedy to po latach jednoczą się z rodzicami. Zawsze uważałam,że musi to być bardzo niezręczne i niewygodne i wiecie co? Nie pomyliłam się !
Przerwałam te pesymistyczne myśli,podniosłam się z łóżka i poszłam do łazienki. Po wykonaniu porannych czynności, wróciłam do pokoju. Moje łóżko było pościelone i leżały na nim ubrania i dodatki, które miałam założyć do szkoły. Za pościeleniem łóżka na bank stoi mama, a za ubraniami na sto procent Mellisa. Muszę przyznać, że ta sukienka jest naprawdę śliczna, więc nie będę na nią za to dzisiaj krzyczeć ;) Taki wyjątek.
Ubrawszy się, wyszłam z pokoju i skierowałam się schodami na dół. Weszłam do kuchni, a tam były moje mamy. Kiedy mnie zobaczyły, uśmiechnęły się,ja również. Bella podeszła do mnie i mocno mnie uściskała.
-Kochanie wyglądasz ślicznie. – powiedziała mama.
-Dziękuje m… Bello. – Trzeba pozbyć się zwyczaju nazywania jej mamą. – To zasługa Mellisy,czyli nic nowego.
-Nessie jeśli to wszystko jest dla ciebie trudne, to zawsze możemy…
- Nie Bello, wszystko jest w porządku. Nawet jeśli by ich tu nie było, to ja chciałam iść z wami do liceum.W miejscach publicznych, mamą cie też nie mogę nazywać, więc to praktycznie to samo. Jeśli będziesz chciała wyznać im prawdę, to w porządku ,jeśli nie – ja nie mam nic przeciwko. Kocham cię i wiem, że to spotkanie sprawiło ci ból, nie będę go potęgować moimi pretensjami,których nie mam, serio.Z resztą ta decyzja nie jest uzależniona tylko od nas.
- Jesteś wspaniała . – Popatrzyła się na mnie z uwielbieniem i matczyną dumą w oczach. Jenna szeroko się uśmiechnęła.
-Głodna ?- Zapytała się mnie ,,mama’’ .
-Jak wilk. –Gdy to powiedziałam w całym domu rozległ się głośny śmiech wszystkich jego mieszkańców.Pewnie wyobrazili sobie kogoś ze sfory, albo samego Jake’a . Właśnie ciekawe co tam słychać w Forks?Trzeba zadzwonić do Charliego, albo lepiej ich odwiedzić.

Po zjedzeniu przeze mnie śniadania, wszyscy zebrali swoje rzeczy i poszliśmy do garażu. Uzgodniliśmy, że pojedziemy dwoma samochodami. Nasza drużyna dziewczyn pojedzie samochodem Mellisy,czyli Chevrolet Cruze. Chłopcy pojadą autem Lucasa -Dodge Challenger. Taki sam samochód był w filmie Szybcy i Wściekli, a on ma fioła na punkcie szybkiej jazdy. Kiedy był jeszcze człowiekiem, to brał udział w nielegalnych wyścigach.To urodzony rajdowiec, do tego przystojny i do mojej dyspozycji(okey połowicznej dyspozycji)-raj normalnie.Oczywiście chłopcy od razu dali czadu i za chwile ich nie było. Zapewne nasłuchamy się jacy to oni są fajni,bo byli w budzie pierwsi.
Nam droga minęła również szybko.Podczas jazdy śpiewałyśmy piosenki, które akurat leciały w radiu i świetnie się przy tym bawiłyśmy, nawet Bella. A to dziwne,bo zazwyczaj trudno jest ją rozruszać. Machałyśmy przejeżdżającym kierowcą tirów,a w odpowiedzi albo nam machali albo na nas trąbili.
Kiedy zbliżyłyśmy się do budynku szkoły, mój nastrój diametralnie się zmienił,zaczęłam się stresować. Dziewczyny to zauważyły,a Olivia powiedziała :
-Jest jeszcze czas , aby zawrócić auto do domu.
-Nie, mowy nie ma.Tak łatwo wam się nie dam.Jestem wręcz pewna,że Chris zrobił z Samem zakład o to, za ile zrezygnuję ze szkoły. Mam nadzieję,że ten mały szczyl przegra. Patrz tam masz wolne. - Dziewczyny zaśmiały się z mojej wypowiedzi,ale no cóż taka prawda. Ten to ma duszę hazardzisty,więc czemu nie utrudnić mu zabawy?
Podjechałyśmy na miejsce, które przed chwilą wskazałam. Wysiadłyśmy z auta i podeszłyśmy do chłopców. Można się było spodziewać, że wszyscy będą wlepiać w nas swoje gały. Nie cierpię być w centrum uwagi. Ale teraz będę musiała się do tego przyzwyczaić.Widząc to,Bella mnie przytuliła. Chcieliśmy już udać się do budynku, kiedy odezwał się Lucas .
-Widzę, że nasi znajomi, też już przyjechali . - Miał rację. Z srebrnego Volvo i czarnego Pickup'a właśnie wysiadali Cullenowie. Chcieliśmy ich uniknąć więc zaczeliśmy się zbierać.Jednakże kiedy zobaczyła nas Rose, dała znać reszcie swoich towarzyszy. Po sekundzie, ruszyli w naszą stronę. Pierwszy przydreptał Emmett i powiedział :
-Ej Bella mam dla ciebie propozycje nie do odrzucenia.
-Wiesz co Emmett? Zastanawiam się czy chce ją poznać. - Powiedziała mama z udawanym przerażeniem. Zawsze mówiła,że to właśnie z Emmettem i Alice miała najlepszy kontakt i to widać(wiadomo  długo się nie widzieli,więc jest odrobinkę niezręcznie). Ale serio jak można go nie lubić? Taki misiek z niego.
-Daj spokój to nic strasznego . - Machnął ręką. Nie poznaliśmy odpowiedzi Belli, ponieważ odezwała się Al.
- Daj spokój,czas na twoje błazenady będzie potem. Lepiej powidzcie mi jak tam nastroje w pierwszym dniu szkoły?
-Nie no booskie,znowu trzeba uczyć się tych samych bredni. - Powiedział Sam. 
-Stary tak bardzo się z tobą zgadzam. - Powiedział Em i przybił z Samem żółwika - eh ci chłopcy. 
-Jasper wszystko w porządku ? - Ni stąd ni zowąd pytanie to zadała Alice. Nie zauważyłam, że mąż chochlika od dłuższej chwili mi się przygląda z dziwnym wyrazem na twarzy. Sophia użyła na mnie swojego daru, więc wszystko powinno być w porządku . O co może mu chodzić?
-Tak. Ale Nessie chyba bardzo stresuje się pierwszym dniem w szkole. Prawda? - Odpowiedział. Uff całe szczęście, niczego się nie domyślają.
-Prawda to mój pierwszy,pierwszy dzień,ale będzie okey . Dam radę . Nawet nie próbuj nic powiedzieć Christofer. - Powiedziałam i wskazałam ręką na Chrisa, aby zamilkł. Zaraz zacznie się nasza tradycyjna sprzeczka.
-Kruszynko - Powiedział słodkim głosikiem i chciał mnie przytulić.Wystawiłam rękę,aby go odsunąć, na szczęście z pomocą przybyła mi Bella.
-Bo zaraz podzielisz los Jake’a. - Powiedziała ostro, ale zaraz się uśmiechnęła.
-I tak mnie kochasz Belladono . – Znowu, tak jak wczoraj usłyszałam warknięcie .W oczach Edwarda mogłam zobaczyć czystą złość. Coś mi się zdaje, że on nie przepada za naszym Chrisem. Jak każdy ma swoje minusy i potrafi być strasznie denerwujący, ale i tak jest kochany,no bynajmniej dla mnie. Pecha miałby ten,kto go zdenerwuje - wtedy wychodzi z niego diabeł wcielony. 
-Dobra słuchajcie za kilkanaście minut dzwonek, a my musimy udać się jeszcze do sekretariatu. - Powiedziała Mellisa, chcąc ratować sytuację,znowu. Kochana kobieta.
- Racja,ruszajmy. - Wsparła ją Livia. A reszta posłusznie za nimi pomaszerowała do szkoły. Te to mają cechy przywódcze.


Moją pierwszą lekcją miała być chemia w sami 23. Kiedy do niej weszłam, dzieciaki zaczęły patrzeć się na mnie i zaczęli mnie obgadywać. Słuch wampira przydaję się w wielu sytuacjach np. teraz . Szczególnie taka jedna blondynka w stroju cheerleaderki zdawała się być bardzo zainteresowana moją osobą . Rany jak ja nie lubię ludzi , którzy oceniają innych ,których w ogóle nie znają . Dlatego już teraz wiem, że nie polubię się z ową dziewczyną.
Natomiast kilku chłopaków patrzyła się na mnie jak na mięso po kilku dniowej głodówce . Doprawdy ludzie opanujcie się !
Podeszłam do biurka nauczyciela , aby podpisał się na kartce. Jest to mężczyzna zdaje się po 40. Jest wysoki, ma brązowe, krótko ścięte włosy i lekki zarost. Uśmiechną się do mnie przyjaźnie i powiedział:
-Witam. Musisz być nową uczennicą . Jestem profesor Allan Benett i uczę chemii. Mam nadzieję, że będzie nam się dobrze współpracować.
-Dzień Dobry. Owszem jestem nowa . Nazywam się Renesmee Swan-Colins,chociaż wolę kiedy mówi się do mnie Nessie i również mam taką nadzieję.- Uzgodniliśmy,że mama i ja będziemy używać podwójnego nazwiska,w końcu jesteśmy ,,siostrami".
-Niespotykane, lecz bardzo piękne imię.
-Dziękuje.-Normalnie zawsze to słyszę.Belli się chyba na prawdę nudziło,kiedy była w ciąży. Prawda jest taka,że to imię miało być takie samo jak ja,czyli wyjątkowe.Gratulacje mamo,udało ci się.
-Dobrze Nessie, zaraz zacznie się lekcja. - Uśmiechnęłam się kiedy użył mojego zdrobnienia . Wydaje się być w porządku. - Proszę cię,abyś zajęła miejsce obok tej dziewczyny w długich włosach. Widzisz ta w czwartej ławce. - Ręką wskazał mi miejsce,a ja podążyłam wzrokiem za jego ręką.
-Tak widzę. Dziękuję. - Profesor lekko się ukłonił i wrócił do przeglądania papierów,które przed moim przyjściem trzymał w dłoni. Podeszłam do dziewczyny, wcześniej wskazanej mi przez nauczyciela. Usiadłam do ławki, odwróciłam się w jej stronę i powiedziałam :
- Hej jestem Renesmee Swan-Colins, ale wolę zdrobnienie Nessie. - Dziewczyna oderwała się od czytania podręcznika i zwróciła swoje oczy na mnie.Uśmiechnęła się promiennie,kiedy zamknęła grubą książkę.
Jest bardzo ładną,zgrabną dziewczyna.Wydaje się być w porządku,może się zaprzyjaźnimy?
-Hej ja jestem Roxy Reynolds,dla przyjaciół Rox. Zapewne nowa?- Pokiwałam głową na tak. - W takim razie witam w naszej szkole. Przeniosłaś się, czy przeprowadziłaś ?
- Przeprowadziłam się tutaj wraz z moją rodziną z okolic Seattle.
-Masz tutaj jakieś rodzeństwo ?
- Tak mam cztery siostry i trzech braci.
- Wow sporo was tutaj.Współczucie dla rodziców. - Zaśmiałyśmy się obie. 
-Tak,no cóż wesoło mamy nie powiem,ale nie wszyscy jesteśmy biologicznym rodzeństwem.
-Aa,twoi robią za rodziców zastępczych?
-Tak,ale traktujemy ich jak prawdziwych,bo w sumie nie wszyscy mamy swoje biologiczne rodziny.
-Z jednej strony szkoda,ale z drugiej to super. Szanuje ludzi którzy robią takie rzeczy.
-Tak,szacunek i podziękowania bardzo im się należą. A ty? Masz jakieś rodzeństwo?
-Tak,mam brata,wychowuje mnie od kiedy rodzice zginęli w wypadku pięć lat temu.
-O rany,współczuje.
-Jest okey,mieszkamy nawet z jego dziewczyną,więc kobieca siła w domu panuje  i kocham ich,więc nie narzekam. W końcu każdy z nas jakoś musi umrzeć,co nie?
-Fakt,nie wiemy kiedy przyjdzie nasz czas. - Powiedziałam. W sumie zawsze mnie to zastanawiało, jak zginę? W teorii jestem pół-wampirem,ale też człowiekiem. Nie jest powiedziane,że jak reszta mojej rodziny będę żyć wiecznie,może mój czas w pewnym momencie się wyczerpie? Jak to się mówi,pożyjemy-zobaczymy. 
Kiedyś nawet specjalnie się skaleczyłam,żeby zobaczyć czy coś mi się stanie,czy jak reszta wampirów,po prostu się zregeneruje. I wiecie co? Krwawiłam normalnie i potrzebowałam opatrunku, ale moje obrażenia zniknęły po paręnastu godzinach, Mój wniosek był taki:,, Jak w przypadku trwania nadnaturalne ciąży,moje cielesne ,,usterki" goją się dwa razy szybciej, ale jestem na nie narażona zupełnie jak człowiek."
-Co masz po tej lekcji? - Zapytałam przerywając swoje dotychczasowe myśli.
-Po tej? Mam w-f.
-Ja też. - I kolejny uśmiech. 
Niestety naszą rozmowę przerwał dzwonek . Czas zacząć pierwszą lekcję w nowej i właściwie mojej pierwszej szkole. Do dzieła Nessie! Dasz radę! 
W sumie to nie masz innego wyjścia,chyba że chcesz dać swojemu kochanemu braciszkowi wygrać zakład. 

niedziela, 3 stycznia 2016

Rozdział 3.

Od rana wszyscy byliśmy trochę podenerwowani i niecierpliwi. Każdy starał się nie poruszać tematu naszych nadchodzących gości i tworzyli pozory normalnego dnia. Ja bardzo się nie wyspałam,nie wiem co mi się śniło,ale podobno prawie całą noc albo Mellisa albo Bella siedziały przy moim łóżku,czuwając nade mną. Oczekując na wieczorne spotkanie starałam się zrobić coś wartościowego,ale nie mogłam na niczym się skupić. Nawet przegrywałam co chwilę z Lucasem i Chrisem w gry,nawet te planszowe,a o kartach to już nie wspomnę. 
W końcu,po długim oczekiwaniu usłyszeliśmy podjeżdżanie dwóch samochodów. Postanowiliśmy, że nasze spotkanie odbędzie się w naszym salonie . Ja, Jenna, Alex i Mel czekaliśmy już na nich na dole, reszta postanowiła , że zejdzie jak znajdą się u nas w domu. Jeśli chodzi o Belle to jest zdenerwowana . Wiem o tym  chociaż stara się tego nie pokazywać i zaprzeczać, ja ją znam, więc wyczuwam to. W sumie kto by się jej dziwił? Ludzie przed spotkaniem z byłymi dostają świra,a co ona ma powiedzieć? Jej eks,który jest wampirem zostawił ją,nie wie nic o tym,że ma z nią dziecko,które jest hybrydą,a jej życie i całej naszej nowej rodziny zależy od tego ile Cullenowie się o mnie dowiedzą. Sophia nawet wpadła na pomysł odesłania mnie na trochę do Forks,ale to byłby błąd,więc zostaje, ciekawe na jak długo.
Ale wracając do tematu,Jenna dzięki swojemu darowi będzie cały czas kontrolować umysły naszych gości, aby nie domyśleli się nic o mnie. Jeśli któreś z nich zacznie mieć jakieś podejrzenia,to od razu da nam o tym znać .Sophia zamaskowała moje cechy ludzkie, więc dla wszystkich wydaje się być normalnym wampirem. Niezły żarcik,normalnym wampirem, chociaż będę stwarzać takie pozory. Moje genialne rozmyślenia czas skończyć, bo przybysze już są.
Usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Jenna jako pani domu poszła ,aby ich przywitać i wpuścić do domu, Alex poszedł w jej ślady . Kiedy się przywitali, weszli do salonu . Jenna powiedziała ;
- Zapraszam , usiądźcie . Normalnie zaproponowałabym wam coś do picia, ale wiadomo . – Wszyscy uśmiechnęli się. Żarcik na rozładowanie atmosfery zawsze dobry. Kilka osób usiadło, ale nie wszyscy. Mała brunetka , krokiem baletnicy podskoczyła do mnie i wyciągnęła swoją rękę i powiedziała.
-Wcześniej jakoś nie było okazji, aby się przedstawić . Jestem Alice . – Również wyciągnęłam rękę i odpowiedziałam.
- Hej. Jestem Nessie .
-Nessie? To dość niespotykane imię, nigdy takiego nie słyszałam . – Powiedziała, a raczej myślała się na głos . Zanim zdążyłam się ugryźć w język powiedziałam ;
-To taki skrót od mojego pełnego imienia. – Przed totalną wpadką uratowała mnie Mel, która klasnęła w dłonie i powiedziała troszkę głośno ;
-Dobra spotkanie czas zacząć .Ej wy tam z góry radzę wam sprowadzić wasze tyłki na dół, no chyba, że zmusicie mnie, abym po was weszła .
- Nie dzięki, sam sobie poradzę . – Powiedział Chris i zaraz znalazł się na dole . Zresztą jak reszta.Sam stanął obok Mel.Olivia przytuliła się do Chrisa. A Lucas usiadł na ostatnim schodku i wszystkich obserwował.A z nim Sophia. Brakowało tylko Belli, ale słyszałam już jej kroki. Wszyscy staraliśmy się zachowywać normalnie i zaczęliśmy nawet luźną gadkę - szmatkę.
Nagle roześmiana twarz Alice skamieniała,cała zesztywniała i wpatrywała się na coś, a raczej na kogoś za moimi plecami. Czyli Bells już tu jest .Przedstawienie czas zacząć,jestem z tobą mamo. Fighting!
- O mój … - Zaczęła Alice , ale przerwała, zakryła usta rękami i wyrwała do Bells i rzuciła się jej na szyje . Jakby była człowiekiem, to została by przez nią uduszona . Wszyscy spojrzeli w kierunku mamy i Alice, również się odwróciłam. 
-Normanie powiedziałabym , że mnie zaraz udusisz , ale to raczej nie możliwe (jak my się doskonale rozumiemy). – Powiedziała spokojnie moja mama. Alice oderwała się od niej, ale nadal ją zasłaniała, dlatego nikt nie wiedział o co jej chodzi i nadal byli zdezorientowani. 
-Alice ? – Zapytała się jej Esme . Lecz ona, jakby jej nie usłyszała zaczęła bombardować Belle pytaniami.
Emmett
-Jak ? Kiedy ? Co się stało ? Masz pojęcie jak za tobą tęskniłam Bells? – Przy ostatnim pytaniu wszystkich Cullenów zamurowało . Nagle przy nich pojawił się Emmett i powiedział:
-A niech mnie Bella . Co ty tu robisz? – Inteligentne pytanie nie ma co .
-Mieszkam ? – Odpowiedziała pytaniem na pytanie Bells,Widać,że ich obecność ją krępuje i irytuje jednocześnie.
- Ty jesteś wampirem . – Powiedział misiek .
- Owszem jestem. Ale z tego co mi wiadomo nie po to tu przybyliście,żeby zajmować się mną będącą wampirem. Moja rodzina chciałaby omówić z wami kilka istotnych spraw. – Powiedziała mama i najzwyczajniej w świecie ich wyminęła . Kiedy reszta ją zobaczyła wytrzeszczyła oczy i się w nią wpatrywali .
-Zgadza się Bells ma rację . W końcu będziemy na siebie wpadać i pragniemy, aby nie wynikła z tego jakaś awantura . – Powiedziała Olivia i tu popatrzyła się znacząco na Mel i Chrisa. A ci niewinnie się uśmiechnęli. Przynajmniej w tym są jednomyślni. Co na prawdę,zdarza im się raz na parę ładnych lat.
- A tak w ogóle już jutro mamy szkołę nie? – zapytał się bardzo inteligentnie Chris. Kolejny uczony,wspominałam już,że on i Emm są do siebie bardzo podobni?
-Tak geniuszu . – Odpowiedziała mu Mel .Ależ oni się kochają.
-Mel skarbie nie musisz być od razu taka nie miła . – Odpowiedział jej.
-Spokój . – Powiedziała Bella.
-Tak jest . – Zasalutował jej Chris .
- Jasna sprawa sis . – Odpowiedziała Mel.
Bella nie patrząc na resztę ich rodzinki , która nadal stała jak wryta,usiadła obok mnie. Był to sygnał,aby zacząć. Mel usiadła z Chrisem obok nas. Cullenowie jakby się obudzili również usiedli . Al i misiek wrócili do swoich, nadal nie spuszczając wzroku z mamy.
- Bella nie jest jakimś tam okazem w zoo , żeby tak się na nią patrzeć. – pomyślałam . Dobrze wiedziałam , że mój tata to usłyszy. Popatrzył się na mnie i szturchnął swoje rodzeństwo,aby przestali, ale on kontynuował swoją obserwacje. Wpatrywał się w mamę, chcąc zwrócić jej uwagę na siebie. Te jego świdrujące oczy są nawet straszne,ale za razem takie ładne.
- Okey jak dobrze zauważyliście my również nie żywimy się krwią ludzi, tylko zwierząt, więc w tej kwestii nie widzę problemu. Czasami na polowania wyjeżdżamy poza miasto ,raczej rzadko będziemy na siebie wpadać podczas jedzenia . – Zaczął Alex .
- Zważywszy na to, że nasze dzieciaki spotkają się w szkole, wnioskuje, że dobrze kontrolujecie swoje pragnienia . – Teraz odezwał się Carlisle
- Owszem nasze dzieciaki, od chwili przemiany nie miały w ustach krwi człowieka, więc nie było z tym większego kłopotu . – Powiedziała Jenna.
- Nigdy ? – Zdziwiła się Rosalie .
-Nigdy . – Powiedziała jakby dumnie Mel . Oho one się nie polubią . No i potwierdził to morderczy wzrok Rose, kiedy spojrzała się na Mel.Dwie wojownicze blondynki pod jednym dachem to trochę za wiele jak dla mnie.
- Mellisa . – Wystarczyło jedno słowo mojej mamy,a nagle wszyscy robili się potulni jak baranki .
-Przepraszam . – Odpowiedziała grzecznie Mellisa .
-Z rozmowy naszych dzieci w centrum wnioskuje , że o nas wiecie bardzo dużo. Tak więc moglibyśmy dowiedzieć się czegoś o was ? – zapytał się Carlisle.Jego żona Esme przytaknęła mu i  popatrzyła się smutnym wzrokiem na mamę . Ale ona nadal na nikogo nie patrzyła. Trzyma się, nie ma co.Moja krew!
-Oczywiście . – powiedział Sam.- Nazywam się Samuel Colins.  
Mnie i moją siostrę Olivie. – wskazał ręką Livie a ta lekko uśmiechnęła się do naszych gości. - dla zwykłej zabawy przemienił młody wampir i porzucił nas na pastwie losu w jakimś lesie. Na nasze szczęście znalazł nas tata i wraz z Jenna zaopiekowali się nami. I tak dołączyliśmy do rodzinki. Dwa lata po nas do zespołu przyłączyli się Mellisa, Christofer,Sophia i Lucas. – wskazał każdego z osobna .
Następnie po prawie dwóch latach do naszej rodziny dołączyły Ness i Bells (ale się zrymowało)… - Nagle przemowę przerwała mu Alice:
-Ale jak to się stano , że zostałaś wampirem Bello ?
-To dość długa historia Alice . – Po raz pierwszy tego wieczoru mama odważyła się, aby na nich spojrzeć. Przez chwile mierzyła się z Alice wzrokiem,czekałam tylko,która pęknie pierwsza.Na szczęście głos zabrał chłopak chochlika. 
-A tak w skrócie? – Zapytał się Jasper po raz pierwszy dzisiaj .
-W skrócie ? Byłam bliska śmierci , Alex i Jenna chcąc uratować moje życie przemienili mnie i zaopiekowali się mną,tym samym robiąc ze mnie swoją córkę. Tak w skrócie.
-Ale coś się wydarzało? Wampir cie zaatakował? Miałaś wypadek? – Nie dawała za wygraną Al.
-To nie istotne . – powiedziała lekko zdenerwowana Bells . Alice chciała coś jeszcze dodać, ale odezwała się Sophia , która cały czas stała niedaleko Luc'a.
-Każde z nas posiada również wyjątkowy dar. – powiedziała .
- Każdy ? Suuper . – Powiedział Emmett . – A jakie ?
Olivia
No to pytanie odpowiedziała Livia z ogromnym bananem na twarzy. Tym samym chciała trochę załagodzić całą tą sytuację.
-Alex posiada dar telepatii, który potrafi bardzo denerwować . – Wszyscy uśmiechnęli się ze słów Olivii. - Ja mam władzę nad zwierzętami. Sam uleczy każdą ranę. Jenna potrafi wkraść się do umysłu człowieka i wampira z którym ma kontakt wzrokowy i zobaczyć oraz usłyszeć wspomnienia i myśli danej osoby. Mellisa to nasz żywy wykrywacz kłamstw. Lucas umie przejąć władzę nad ludzkim umysłem i w pełni go kontrolować . Chris włada ogniem. Sophia umiem ukrywać i nadawać cechy ludzkie. Natomiast Bella jest tarczą mentalną i dzięki ćwiczeniom jest w stanie ochronić również nas przed nieprzyjemnymi darami . – Aby to udowodnić mama założyła na wszystkich członków naszej rodziny tarczę. Edward spojrzał na mamę i naprawdę się zdziwił , ale jego mina w tym momencie wyrażała znacznie więcej, nieznanych dla mnie emocji. – Widzę , że właśnie Bells używa swojego daru, mam racje? – Mama kiwnęła głową. – Dalej, darem Nessie jest możliwość pokazywania swoich myśli, oraz wspomnień poprzez dotknięciem dłonią policzka danej osoby .
- Fascynujące. – Powiedział Carlisle.
-Jak to możliwe, że posiadając takie zdolności Volturi nic wam jeszcze nie zrobili ? – zapytał się Jasper .
- Wujaszek Aro już dawno się nami zainteresował. Za każdym razem, kiedy się spotykamy pragnie, aby kilku członków naszej rodziny się do nich przyłączyło.Na szczęście, dzięki pewnej umowie, nic nie mogą nam zrobić, kiedy odmawiamy. - Powiedział Sam.
-Rozumiem . Mam nadzieję, że będziemy w dobrych stosunkach . Jest jeszcze wiele spraw, które trzeba omówić, ale jeszcze będzie na to czas . Moja rodzina w tej chwili interesuje się czymś zupełnie innym . – Powiedział doktorek i mówiąc to patrzył na Belę , która bawiła się moimi włosami . Chciała czymś zająć swoją uwagę, aby nie patrzeć na Cullenów. Nagle twarz Jenny przybrała dziwny wyraz. Popatrzyła się na swojego męża i zdaje się ,że porozumiewali się między sobą. Trwało to tylko chwilę . Zauważyła to mama, która nagle puściła moje włosy .
-Wydaje mi się , że czas już kończyć to spotkanie . Jutro szkoła , a my mamy sąsiadów, trzeba stwarzać pozory . Musimy iść spać. – powiedziała Bella, patrząc się na mnie . Wiedziałam , że ostatnie zdanie było skierowane tylko do mnie. W tym domu sypiam i jadam tylko ja. Uśmiechnęłam się do niej. 
Naszymi sąsiadami jak na razie jest tylko jedno małżeństwo -  Elen i Artur Wright. To para już  w podeszłym wieku,są bardzo mili i oboje zajmują się księgowością. Ich dom oddalony jest od nas o 6-7 minut,a dla nas to sekundy,ale to szczegół. Musimy się pilnować,bo nigdy nie wiadomo,kiedy nas przyłapią na gorącym uczynku.
- Kochanie ty moje , jak zawsze masz rację . – Powiedział Chris uśmiechając się do mamy. Nagle zdawało mi się , że usłyszałam ciche warknięcie .Zobaczyłam, że Alice trzyma Edwarda za ramię i jakby powstrzymuje go przed rzuceniem się na Chrisa. Mama totalnie to zignorowała.
-Chris dosyć twojej błazenady na dzisiaj . No chyba , że chcesz trochę pocierpieć ? – powiedziała mama z pierwszym szczerym uśmiechem od wielu godzin .
-Nie dziękuje, wole nie powtarzać błędu Jake’a.
- Bello możemy porozmawiać na osobności ? – Zapytała się Rose. Było widać, że pytanie Blondii bardzo zdziwiło mamę, ale nie dawała tego po sobie poznać. Oczywiście przede mną ona nie ukryje żadnych emocji,znam ją za dobrze.
Rose
-Przykro mi Rosalie , lecz nie widzę takiej potrzeby. – Mówiąc to wstała i ruszyła schodami na górę. Poszłam w jej ślady. Przechodząc obok blondi spostrzegłam,że trochę posmutniała .
Zza pleców usłyszałam jedynie ;
-Ness pamiętaj o spakowaniu się do szkoły. – powiedziała Olivia.
- Yhym.- Mruknęłam jedynie i pomaszerowałam do swojego pokoju . Nasi goście opuścili nasz dom kilka sekund po naszym odejściu.Skierowali się do swoich samochodów, po czym odjechali. Wiedziałam , że mama chce być teraz sama ,więc dam jej teraz spokój. Ciekawi mnie tylko,co Jenna wyczytała w umyśle Cullenów ,że nasze spotkanie tak nagle się zakończyło?
Chociaż teraz mam zupełnie inne rzeczy do przemyślenia np.jak mam zachowywać się w stosunku do nowych znajomych? Będziemy musieli bardzo się pilnować,aby nie dać im żadnych podstaw do doszukiwania się u nas dziwnych rzeczy. Jeśli cokolwiek, czego nie chcemy wyjdzie na jaw,to sytuacja stanie się bardzo poważna,a ceną za jej pogorszenie będzie moje życie....


***********************************************************************
Wydaje mi się,że idzie mi dobrze,a jak wy uważacie? Dzięki za czytanie i komentarze ^.^







sobota, 2 stycznia 2016

Rozdział 2.

Obecnie jestem już trzecią godzinę na ,,małych „ zakupach Mellisy. Mam ich już dość, a zdaje się , że to dopiero początek. Postanowiłam usiąść sobie na ławce przed sklepem do którego wparowała moja kochana ciocia .Tym razem nie dałam jej się namówić do wejścia, powiedziałam, że na nią poczekam i po jakiś 10 minutach się (ledwie) zgodziła.
      Rozglądałam się bez celu po osobach chodzących po centrum handlowym. Mijało chyba jakieś 20 minut od mojej czynności, kiedy moją uwagę przykuły trzy postacie.Dwie dziewczyny i chłopak, zmierzali wprost na mnie. Najzwyczajniej w świecie robili zakupy, więc dlaczego zwrócili akurat moją uwagę ? Może to wielce niezadowolona mina bruneta? Która wyglądała identycznie jak u małego naburmuszonego dziecka, które zostało zmuszone, żeby gdzieś iść. A może ich niewiarygodna uroda? Tak zdaje mi się, że to ta druga rzecz . Jedna z dziewczyn była wysoką i przepiękną kobietą z długimi  blond włosami i  figurą modelki. Druga natomiast to niska, drobna brunetka i moje pierwsze skojarzenie z jej osobą  to ,,chochlik’’. Naprawdę go przypomina,bardzo ruchliwe stworzonko. 
Chłopak był wysoki , bardzo umięśniony, przystojny. Z wyglądy przypomina mi normalnie niedźwiadka jakiegoś. No i oczywiście ta jego mina,która przedstawiała,jak bardzo cierpi będąc tutaj- chyba coś nas łączy.
       Im dłużej przyglądałam się nieznajomej trójce , tym bardziej zdawało mi się, że jednak ich znam. Pytanie brzmi ,,Skąd?” . Zamknęłam oczy i bardzo mocno skupiłam się na tym , aby znaleźć powód , tego dlaczego tak bardzo mi kogoś przypominają.Może to aktorzy? Albo dziewczyny to modelki, które widziałam w czasopismach moich kochanych siostrzyczek? Nie,raczej nie. Widziałam ich u kogoś? 
        Po jakiejś minucie gwałtownie otworzyłam oczy i spojrzałam się na przybyszy jeszcze raz.Nagle mnie olśniło. Cała trójka to wampiry, ale na szczęście ich oczy nie są czerwone . Oznacza to, że nie żywią się krwią ludzi, tylko tak jak my – krwią zwierząt. Po ich zachowaniu wnioskuję,że nie przyszli tutaj na ,,obiad",więc raczej nie powinno być źle,prawda? 
      -O mój boże . – Wyszeptałam , gdyż właśnie uświadomiłam sobie , że znam tożsamość owych wampirów . Patrzyłam właśnie na Rosalie , Alice i Emmetta Cullenów !!!!  Nie, nie. Co oni tu robią? Muszę jak najszybciej powiedzieć o tym mamie. A co jeśli to zrobię i nasza rodzina postanowi , że  musimy się szybko wyprowadzić , aby przypadkiem na nich nie wpaść (oj trochę na to  za późno)? Nie chcę jechać , pojutrze mam szkołę , wszystko załatwione. Musieli się pojawić akurat teraz??Rany ci to dopiero mają niezłe wyczucie czasu ,nie ma co.
         Kiedy ja tak gorączkowo rozmyślałam, nie zauważyłam , że od dłuższej chwili ta mała brunetka ( znaczy się Alice) mi się przygląda z zaciekawieniem . Również się na nią popatrzyłam i wtedy ona zaczęła mówić coś do swojego ,,rodzeństwa” i głową wskazywać na mnie. Odwróciłam się do wejścia sklepu i powiedziałam cicho ;
        - Mel ? Błagam chodź tutaj . – Po kilku sekundach w wejściu stanęła Melissa i dziwnie się na mnie popatrzyła. 
         - Co jest młoda? – Zapytała się mnie . Ruchem głowy wskazałam  jej miejsce w którym stali Cullenowie . Spojrzała tam i chyba lekko się wystraszyła . Popatrzyła znowu na mnie i powiedziała :
- Samochód . Teraz. – Zaakcentowała każdy wyraz. Od razu wstałam , zabrałam swoje torby, których miałam znacznie mniej niż Mel (ja tylko cztery , a ona chyba z  dziesięć). Obie ruszyłyśmy w stronę wyjścia . Kiedy byłyśmy na ruchomych schodach, dyskretnie odwróciłam się i rozejrzałam. – Cholera . – Pomyślałam , gdyż cała trójka ruszyła za nami . Spojrzałam się na Mellise . Wpatrywała się przed siebie, chyba myślała nad tym co teraz zrobić. Może powinniśmy zadzwonić po posiłki? Lepiej nie, znając chłopaków to mogłoby się źle skończyć. Mam nadzieję,że zdążymy przed nimi uciec i więcej się z nimi nie zobaczymy. Nie chcę denerwować mamy,zwłaszcza teraz kiedy wszystko zaczyna nam się układać. Dlaczego właśnie my musimy przyciągać jakieś kłopoty. Nie ma chwili wytchnienia w tym świecie.
Alice

Schodziłyśmy właśnie do garażu,kiedy usłyszałyśmy ;
         -Poczekajcie chwilę , nic wam nie zrobimy . – Wypowiedź ta była skierowana do nas i pochodziła zdaje mi się od Alice . Obie stanęłyśmy, popatrzyłyśmy się na siebie . Powoli wypuściłam powietrze,policzyłam do trzech i odwróciłyśmy się. Właśnie w tym momencie do nas podchodzili (czytaj Cullenowie) . Najniższa z nich,tanecznym krokiem podeszła do nas jako pierwsza,szeroko się przy tym uśmiechając. 
 Pałeczkę przejęła Mel. – Tylko jej nie zdenerwujcie, błagam no . Potem to ja nie będę miała życia. – pomyślałam .
         - Tak? Czego chcecie? – Spytała się Mel (jak na razie uprzejmie ) . Ja wolałam siedzieć cicho i zachowywać się jak wampir . W końcu oni nie wiedzą , że istnieją pół-wampiry . I lepiej niech tak pozostanie. 
         -Dobrze zauważyłam , że jesteście jednymi z nas . – powiedziała Alice .
         -Tak zgadza się. Tylko dlatego nas goniliście?
         -Tylko dlatego uciekałyście ? – Ta Rosalie chyba ma życzenie śmierci normalnie. O chwila nie ten wyraz,hmm raczej egzystencji,ona właściwie już nie żyje. - O nie,nie,nie z Mel się nie wyśmiewa, ani nic podobnego kochana .
         -Uważam tę rozmowę za skończoną . Mała do samochodu w tej chwili . – powiedziała już zła Mel . - Grzeczna dziewczynka się zdenerwowała, to naprawdę źle. - Samochód Mel znajdował się tuż za nami . Tak więc posłusznie odwróciłam się i zrobiłam krok do przodu i nagle przede mną wyrosła kolejna postać . Młody chłopak , wróć wampir . Wysoki , bardzo przystojny , zdaje się o rudych włosach . O matko. To był ON . Poznałam go od razu, ponieważ mama z jakieś dwa lata temu dała mi jego jedno jedyne zdjęcie, które jej zostało . Facet po którym mam połowę genów. Edward Cullen . 
         Stanęłam jak wryta i nie wiedziałam co mam robić . No bo chyba go nie wyminę co nie? Raz to niegrzeczne,a ja w odróżnieniu od mojego rodzeństwa mam jakieś zasady moralne i w ogóle.Jeśli chodzi o siłę to jestem słabsza niż wampiry, więc moje szanse spadają powoli do normalnie zera !!
         - Nie no po prostu suuuper . Nawet wściekła Mel sobie z tą czwórką nie poradzi . – pomyślałam .
         -Jak powiedziała Alice, nic wam nie zrobimy. Tak więc nie widzę powodu w radzeniu sobie z nami . – Powiedział Edward . Z początku nie wiedziałam skąd on to wie. I mnie olśniło . – Idiotka przecież on umie czytać w myślach . – znów pomyślałam.
         -Dokładnie tak . To mój dar i zdaje mi się , że bardzo dobrze o tym wiesz. Mógłbym wiedzieć skąd? – Zapytał się mnie mój ,,ojciec”. Wpadka , znowu.Normalnie palnęłabym się teraz w czoło,ale wole nie. Nie dam im tej satysfakcji,trzeba jakoś wyjść z tej sytuacji,oczywiście zwycięsko.
 Kurde serio trudno jest przy nim nie myśleć. Ok, teraz myśl tylko o tym , że Mel zaraz wybuchnie,niczym wulkan i należy robić co ona chce, aby mieć spokój.  Edward lekko się uśmiechnął, gdyż usłyszał moje błagania mentalne o niedenerwowanie mojej towarzyszki . Postanowiłam po raz pierwszy się do nich odezwać .
         - Nie jedno słyszy się o słynnej rodzince Cullenów .
         - Mam nadzieje, że same dobra rzeczy  . – powiedział z za moich pleców Emmett i lekko się zaśmiał.Dogadałby się z naszym Chrisem,podobni są.
         -Taa nie byłabym tego taka pewna . – powiedziała moja towarzyszka. W naszych kręgach Edward i jego bliscy nie cieszą się dobrą opinią.Dlaczego? To proste uważają,że postąpili okrutnie w stosunku do mojej mamy,przez co nie było im dane poznać nowego członka rodziny,czyli mnie.
Mel szarpnęła mnie za rękę, wręczyła kluczyki do samochodu i powiedziała :
Mellisa
         -Jeśli chcecie porozmawiać jak normalni ,,ludzie’’ to ja mam dwa warunki. – Zrobiła cudzysłów w powietrzu przy słowie ludzie .
         -Jakie? – zapytał się Edward . 
         -Pierwszy małolata idzie do samochodu . – Tu kiwnęła głową na mnie . Oni zawsze nazywają mnie różnymi przezwiskami , najczęściej są to : Nessie , Ness , księżniczka , młoda, małolata ,albo ulubione przezwisko Chrisa – kruszynka. Rozumiem,że przez długi czas byłam jedynym dzieckiem w rodzinie,ale heej ja już wyrosłam z pieluch,więc może czas na zmianę przezwiska? Ta rozmowa to chyba nie z nimi,no na pewno nie z Chrisem. 
Edward spojrzał się na mnie i powiedział :
         -Okey . Nie ma problemu . A drugi warunek ? – Grzeczny chłopczyk, tak słuchajcie się jej.- Kącik ust Edwarda powędrował do góry.Ups znowu mnie podsłuchuje.Okey nie dziwię się mojej mamie,że poleciała na tego gościa,nawet jak na wampira jest mega ciachem. Chwileczkę Nessie ogarnij się,po pierwsze to twój OJCIEC(niestety),no i pamiętaj nie lubisz go. Tak,mój wewnętrzny głosie masz rację.
         -Zejdziemy w końcu z drogi , bo jeszcze jak nas ktoś potrąci, to nieźle się zdziwi, jak nic nam się nie stanie. –Wszyscy jej przytaknęli . Klepnęła mnie w plecy i wiedziałam, że to sygnał dla mnie, aby się zmywać .
         Odeszli tak, abym ich nie słyszała .Wiedziałam, że Melissa kazała mi tu przyjść tylko dlatego, aby się nie dopatrzyli, że ze mną jest coś nie tak, no i chciała mojego bezpieczeństwa. A po za tym ona jest o wiele lepsza w te klocki. Ja raczej jestem bardziej spokojna i wolę unikać kłopotów i niewygodnych sytuacji. 
Czekając na nią nie mogłam usiedzieć na miejscu i cały czas rozglądałam się we wszystkie kierunki.
         Minęły z dwie minuty, kiedy zobaczyłam, że moja sister kieruje się w stronę samochodu. Wsadziła swoje zakupy na tylne siedzenia i usiadła za kółkiem .Odpaliła auto i ruszyła .
         -Co jest? – Zapytałam się jej.-Błagam powiedz,że znaleźli się tutaj tylko dlatego,że dziewczyny  uroiły sobie w głowie aby napaść na tutejsze sklepy z ubraniami i zaraz sobie zniknął. 
         -Będziemy mieli towarzystwo w szkole . – powiedziała. Właśnie tego nie chciałam usłyszeć. 
         -No nie. Biedna mama . Właśnie... mama. - Ostatni wyraz dosłownie wyszeptałam. -Co im powiedziałaś ? – Spytałam z niepokojem .
         -Luz młoda nic o tobie i Bells nie wiedzą , jak na razie. Pogadamy ze wszystkimi w domu okey? – Tylko kiwnęłam głową na zgodę. No to czeka nas noc pełna wrażeń.

Po zaledwie dwudziestu minutach dojechałyśmy do domu. Mel pobiła normalnie swój rekord w przekraczaniu prędkości. Jest jedną z trzech osób z rodziny, które jeżdżą w miarę ostrożnie i powoli,dlatego to był dla mnie szok. Podjechałyśmy pod dom, zabrałyśmy swoje zakupy i weszłyśmy do domu. 
         Nasza rezydencja był duży i śliczny. Posiadamy sześć sypialni, dwie łazienki(podzielone na tą dla dziewczyn i chłopaków,co na prawdę ułatwiało nam funkcjonowanie), kuchnie i ogromny salon  Bardzo nas cieszy ta ogromna przestrzeń mieszkalna,ponieważ wszędzie jest dużo miejsca na nasze wygłupy. Salon jest naszym sacrum to miejsce, gdzie zawsze ktoś jest . Razem tam gramy, odwalamy lub robimy imprezy,oczywiście tylko w naszym gronie,ewentualnie dla bliskich supernaturalnych znajomych .Do nas nie sprowadza się obcych-taka niepisana zasada. Telewizor to obiekt wiecznie przez kogoś zajęty . Albo lecą mecze i horrory lub gramy w gry (jestem normalnie mistrzem, ale zaraz po Samie oczywiście).
         Tak jak myślałam w salonie byli prawie wszyscy. Zostawiłyśmy nasze zakupy w przedpokoju i zaraz w wejściu do pokoju spotkałyśmy naszego śmieszka.
         -Co tak szybko ? Minęły zaledwie trzy godziny, a wy już w domu? – Zapytał zdziwiony Chris z uśmiechem na twarzy.Pewnie chciał zacząć sprzeczać się z nami,ale gdy zobaczył nasze miny, od razu się wyprostował i popatrzył na nas zaniepokojony .
         -Zebranie rodzinne w tej chwili . – Powiedziała Mel i stanęła na środku .Usłyszałam, że reszta do nas schodzi . Po sekundzie byli już wszyscy . Usiadłam na kanapie obok mamy, która jeszcze chwile temu czytała książkę . Bella przytuliła mnie i z troską się na mnie popatrzyła . Jej wzrok pytał:  ,, Wszystko w porządku ?” jedyne na co mnie było stać w tym momencie to wzruszenie ramionami i nie patrzenie jej w oczy. Wszyscy zwrócili swoją uwagę na Mel.
Chris
         -Co się stało ? – Zapytała zaniepokojona Jenna .
  -Na zakupach z Ness miałyśmy niespodziewane spotkanie.
         -Ale z kim ? – Zapytała się Olivia.
         -Z Cullenami . – Powiedziałam cicho. Ramię mamy mocniej się zacisnęło . Nikt nic nie mówił, bo chyba nawet nie wiedzieli co . Każdy członek naszej rodziny znał historie Bells i moją. Dlatego jak wspomniałam wcześniej, nie cieszą się oni dobra sławą w naszych kręgach. To bardzo czuły punkt,więc reszta chciała ostrożnie dobierać słowa.
         -Rozmawialiście z nimi ? – Zapytał się Alex .
         -Tak. Ale Mel miała pogawędkę z nimi sam na sam . – Powiedziałam szybko i zwaliłam obowiązek wyjaśniania wszystkiego na nią. Przepraszam..
         - Zacznę od początku . – Powiedziała Mel . – Ness miała już dość, więc postanowiła, że poczeka na mnie przed sklepem . Ja weszłam i rozglądałam się po nim . Po nie wiem ilu minutach, usłyszałam jak woła mnie kruszynka, więc wyszłam do niej. Tam młoda pokazała mi trójkę Cullenów . Byli to Alice, Rosalie i ten Emmett, tak się nazywa nie ? – Zapytała się, mama kiwnęła głową . Mel kontynuowała. – Zauważyli nas, więc postanowiłam , że musimy się zmywać. Ale kiedy dochodziłyśmy do samochodu , dogonili nas. Ta Barbie mnie zdenerwowała ,więc chciałam iść do domu,a nawet przez myśl mi przeszło żeby ich uszkodzić, ale powstrzymał nas jeszcze jeden członek ich rodzinki.Szans raczej nie mieliśmy. – Tu spojrzała na mnie. 
         - Przede mną stanął Edward . – Powiedziałam. Mama normalnie skamieniała.Nie chciałam żeby zapadła niezręczna cisza,czy coś,więc szybko dopowiedziałam. – Mel chciała z nimi pogadać bez mojego udziału, więc wysłała mnie do samochodu. Tak więc nic większego się nie stało,bynajmniej tyle wiem.
         -Taaa. Będą chodzić do naszej szkoły . No i chcą się z CAŁĄ naszą rodziną spotkać i porozmawiać. Sprawy terytorialne i tak dalej – Zaakcentowała wyraz  ,,całą”. - Alice dała mi swój numer telefonu, abym do niej zadzwoniła , jak coś ustalimy.  Więc? Jakieś pomysły hę?
         Nikt się nie odzywał. Wszyscy najwyraźniej myśleli co powinniśmy zrobić. Nagle Bella wstała i powiedziała ;
         - To proste. – Powiedziała . – Nie tylko nie wyprowadzka, proszę nie . – Spotkamy się z nimi, dogadamy się jeśli chodzi o terytorium czy coś i będziemy ich omijać szerokim łukiem w szkole . – COO?Nie wiem czy mam się z tego powodu cieszyć,czy płakać. 
Jenna
       -Bello jesteś pewna? – Zapytała się Jenna . – Wiemy, że rozmowa z nimi będzie dla Ciebie i Renesmee trudna . A zwłaszcza jeśli chodzi o wyjaśnienie im pochodzenia Ne…
         - A o tym nie muszą nic wiedzieć . – Przerwała jej Bells . -Dla ludzi ja i Ness jesteśmy siostrami, dla nich też nimi będziemy . Zamaskuje się jej cechy ludzkie i jakoś to będzie.A jeśli będą chcieli dowiedzieć się o tym jak zostałam wampirem, to nic nie muszą o tym wiedzieć . Przy nich , a zwłaszcza przy NIM, macie nie myśleć, ani nie wspominać nic o nas. Dobrze?  – Wiadomo, że mówiąc NIM, miała na myśli Edwarda .
         Wszyscy przytaknęli . I tak prawie zawsze zwracam się do mamy po imieniu ,więc to raczej nie będzie trudne ,aby zachowywać się jak siostry . Tylko muszę uważać , żeby się nie wygadać o czymś przypadkiem, co niestety czasami mi się zdarza. Czeka mnie niezły długotrwały test ,nie ma co.
         -Mel. Możesz do nich zadzwonić i powiedzieć, aby przyjechali do nas,jutro wieczorem.
         - Dobrze Bells .  - Zdziwiona Mel momentalnie się odwróciła i zasalutowała.
         Mama odwróciła się i poszła do swojego pokoju . Również wstałam i ruszyłam za nią. Mel wykonała połączenie, a reszta jak na komendę rozeszła się do siebie. Weszłam na górę i chociaż  wiedziałam, że nie muszę to zapukałam do drzwi sypialni mamy.
         - Wejdź skarbie . – Powiedziała.
         Weszłam i usiadłam na jej łóżku, na którym i ona obecnie się znajdowała . Przytuliłam się do niej  a ona mocno mnie obieła.
         -Wszystko będzie dobrze mamo .
         -Wiem słońce . Tylko to będzie nasze pierwsze spotkanie od prawie dziesięciu lat . Można powiedzieć, że troszkę się stresuję, ale to nic.Damy sobie radę.
         - Wiadomo,kobiety w naszej rodzinie są nieziemsko silne.Tylko przypadkiem ich nie zaatakuj na przywitanie . – Zaśmiałyśmy się obie . Mama jest silna i potrafi być przerażająca i bardzo waleczna . Do tej pory pamiętam jak Alex opowiadał mi jak wyrzuciła Jake’ a z domu , zaraz po przemianie . Szkoda, że tego nie widziałam, ale po tym zdarzeniu Jacob starał się omijać ją przez tydzień. Niestety byłam wtedy jeszcze małym brzdącem,więc nie pamiętam nic z tego,ale podobno było ciekawie. Szkoda,że nikt nie chce mi powiedzieć dokładnie o co chodzi. Podobno zrobił coś,co wyprowadziło Belle z równowagi,ale Jake zrobił to nieumyślnie i bardzo szybko ją za to przeprosił. Muszę go trochę przycisnąć,żeby mi powiedział,o co chodziło.
Bella
         - O to się nie martw , jak się zdenerwuje to po prostu opuszczę salon .Nie chcę robić naszej rodzinie kłopotów,znowu. Postanowiłam, że będę zachowywać się w stosunku do nich raczej obojętnie  Tak samo jak oni, kiedy mnie… nas zostawili .  
         - Nie chce ich usprawiedliwiać, czy coś, ale Bello nie możesz ich karać za opuszczenie mnie, bo wtedy nie wiedzieli o mnie, zresztą ty też nie.
         -Masz racje skarbie. Masz rację. - Westchnęła. - Kiedy i jak  zdążyłaś tak wydorośleć?
-Nie mam pojęcia,chyba taka cech pół-wampirów. - Siedziałyśmy tak i śmiałyśmy się oraz rozmawiałyśmy jeszcze przez jakiś czas,dopóki nie zasnęłam w jej ramionach.

******************************************************************************
Jak się podobało? Macie jakieś pytania,prośby-piszcie śmiało ;) Czy to komentarz czy email z chęcią odpiszę. I jak zwykle zachęcam do podzielenia się swoją opinią na temat opowiadania w komentarzu. ^.^

piątek, 1 stycznia 2016

Rozdział 1.

Witam kochani,jak wam leci życie? Mi bardzo pracowicie,bo muszę pogodzić naukę na 2 kierunkach <3
Zapraszam na rozdział. Miłego czytania. 
****************************************************************************


 Nessie




Życie człowieka jest ciężkie, egzystencja wampira -skomplikowana, a co ma powiedzieć pół-człowiek, pół-wampir?
Taaa .. no dokładnie.Jestem własnie takim osobnikiem.Moja mama urodziła mnie kiedy była jeszcze człowiekiem, moim ojcem jest wampir. Z opowiadań Belli ( czyli mojej mamy),on i jego rodzina nic o mnie nie wiedzą.To chyba nawet i lepiej.Zostawili ją, potraktowali jak starą zabawkę i tego im nie wybaczę. Co prawda nie znam szczegółów,bo mama nie lubi o nich rozmawiać,ale jeśli kochaliby ją tak bardzo,jak zapewniali to nie zrobiliby tego,nie w ten sposób i nie tak nagle. Zresztą fajny mi prezent urodzinowy na 18!
Zaraz po tym jak Bells dowiedziała się o mnie, inicjatywę przeją Jake- jej przyjaciel z dzieciństwa,który jest wilkołakiem,czyli naszym naturalnym wrogiem. Trochę to pogmatwane,wiem. Na szczęście jego sfora okazała się świetna i pomimo tego,że ich nowa znajoma nosiła w sobie małego potworka-zajęli się całą tą sytuacją. Drugi powód jest taki,że jako wataha muszą ochraniać swoich ludzi i miasto,a ja niestety stanowiłam zagrożenie,ponieważ nic o mnie nie wiedzieli. A czasem właśnie niewiedza jest najgorszym wrogiem,albo idealnym powodem do zabijania w przypadku wujka Aro,ale o tym później.
Pomagali jej, ponieważ chciała mnie urodzić.Wiedziała czym ryzykuje,chcąc sprowadzić mnie na ten świat. Nie byłam normalnym dzieckiem,ja ją zabijałam.Z dnia na dzień robiła się coraz słabsza. Zawsze mi powtarzała,że nie myślała o mnie w tej sposób.Byłam jej dzieckiem,musiała mnie chronić,chciała bym żyła,nawet kosztem jej życia.Po prostu pokochała mnie od samego początku.

Musiała też zmierzyć się ze swoim nadopiekuńczym ojcem. Komendant policji w Forks-Charlie.Kochany człowiek.Bella nie wiedziała,co mu powiedzieć.Rozumiała,że prawda by go zabiła,dlatego pokłóciła się z nim.Pod pretekstem chęci odpoczynku od niego i zapomnienia o Edwardzie,czyli moim niestety ojcu,wyprowadziła się do La Push. Przez bardzo długi czas udawało jej się utrzymać wszystko w sekrecie,ale niestety to się zmieniło. 
Pewnego dnia kiedy była sama u Blacków,Charlie wparował do domu i doznał szoku,widząc swoją córkę w zaawansowanej ciąży. Nie miała wyjścia,musiała wszystko mu wytłumaczyć. Na początku nie chciał uwierzyć,ale kiedy Sam i reszta chłopaków zmieniła się w wilki na jego oczach-uwierzył. Następnie był wściekły,ale pogodził się z sytuacją i córką,a nawet pokochał swoją wnuczkę. No i oczywiście zrobił wszystkim wieeelką awanturę i zagroził,że jeśli coś się stanie jego dziewczynką to sfora go popamięta. Kochany jest,prawda?
Z babcią Renee było podobnie,ale stało się to już kiedy byłam na świecie. Kiedy zaniepokojona brakiem wiadomości od córki przyjechała do Forks,znalazła Belle. Była wtedy świeżo po przemianie,więc prawie zaatakowała swoją mamę.Kiedy tylko ją zobaczyła rozpłakała się i wszystko jej wyznała,nie była w stanie jej okłamywać.Po bardzo długiej rozmowie i krzykach,rzuciły się sobie w ramiona,a Bells przedstawiła mnie babci.
Wiadomo,że nie ważne jakby się starali ani chłopcy,ani dziadkowie,nie byliby w stanie zapewnić nam bezpieczeństwa i wychowania w wampirzym świecie,do którego obie potem należałyśmy.Wszystko ułożyło się dzięki naszej nowej rodzinie.A jak to się zaczęło?
Trzy tygodnie po wyjeździe Cullenów dwójka wampirów znalazła się przypadkowo na terytorium sfory. Owymi przybyszami okazało się małżeństwo ,które poszukiwało rodzinki mojego taty. Kiedy Sam wytłumaczył im, że ich tu nie ma, mieli już odejść,ale kobieta imieniem Jenna, dzięki swojemu darowi dowiedziała się o mnie i Belli. Postanowili, że jej pomogą. Rodzinka Colins'ów trwała przy mnie i mojej mamie do dnia porodu,a podczas niego,przemienili ją w wampira,aby mogła mnie wychowywać.Za to jestem im bardzo wdzięczna i na prawdę ich kocham.
Teraz dla całego świata widnieją jako nasi przybrani rodzice. Na prawdę dobrze spisują się w swojej roli,co powoduje m.in liczne szlabany.
Jenna i Alex są razem już ponad 100 lat.Znali się jeszcze kiedy byli ludźmi. Przemienił ich ten sam wampir,nauczy jak postępować i potem ich zostawił. Kiedy usłyszeli o postępowaniu rodziny Cullen,postanowili, że też tacy będą, ponieważ nie lubią krzywdzić ludzi .Przygarnęli również inne wampiry,chcąc stworzyć rodzinę,dla tych,którzy nie chcą żywić się na ludziach.Pierwszymi członkami ferajny zostało rodzeństwo - Olivie i Sama. Pewien wampir przemienił ich dla zabawy i zostawił bez jakichkolwiek wyjaśnień,na szczęście odnalazł ich Alex.
Dwa lata po nich do rodziny dołączyli Mellisa,Lucas i Chris. Mel została zaatakowana przez wampira,kiedy wracała z imprezy. Znalazła ją Jenna kiedy była na polowaniu i uratowała w ostatniej chwili. Luc i Chris mają podobną historię. Obaj byli śmiertelnie chorzy i chcąc wykorzystać ostatnie dane im chwile,robili szalone rzeczy. Spotkali się na wycieczce we Włoszech i oddalili się od grupy,wtedy ktoś z Voltery zabrał im trochę krwi i przemienił. Jak znaleźli się u nas? Proste, nasi rodzice byli wtedy u Aro,a kiedy chłopcy odmówili zostania u świętej trójcy,to Alex zadeklarował,że ich przygarnie i wprowadzi w wampirzy świat.
Sophia ma trudną historię,zmienił ją wampir,który zabił cała jej rodzinę i najlepszą przyjaciółkę. Jenna i Alex pomogli jej otrząsnąć się ze wszystkiego,ale po 4 miesiącach odeszła.Musiała uporać się z resztą sama. Było to jeszcze zanim postanowili robić rodzinkę zastępczą. W teorii Soph była ich pierwszą przyszywaną córką. Wróciła po 40 latach i odwdzięczyła się za pomoc swoją miłością do swoich wybawicieli.Ostanie byłyśmy ja i mama. 
Prawie każdy ma tutaj swoją drugą połówkę . Jenna i Alex, Chris jest w związku z Olivią, Sam z Mellisą. A Lucas jest z Sophią. Tylko ja i mama jesteśmy same.Po co nam faceci? Jesteśmy samowystarczalne.
Każdy z nas ma również dar.Genialnie co nie?
Jenna - potrafi ,,wkraść" się do umysłu osoby z którą ma kontakt wzrokowy i usłyszeć tej osoby myśli.
Alex - ma dar telepatii (to potrafi być strasznie denerwujące !!!)
Olivia - umie ,,władać'' nad zwierzętami
Sam - ma dar uleczania
Mellisa - umie powiedzieć kiedy ktoś kłamie
Lucas - jego dar działa tylko na ludzi, umie manipulować ich umysłami tak, aby spełniali jego wolę.
Chris- ma władzę nad ogniem.
To ja heej ;) 
Sophia - umie ukrywać cechy ludzkie, albo je nadawać .
Bella - jest tarczą i ma niesamowitą kontrole nad swoimi pragnieniami .
Ja - potrawie pokazać moje myśli i wspomnienia za pomocą dotyku.

Obecnie leżę sobie na łóżku i zastanawiam się kiedy do mojego pokoju przybiegnie mała wariatka (czytaj Mellisa) i porwie mnie na zakupy.Chyba tym razem się zgodzę dobrowolnie, ponieważ pojutrze jest dla mnie wielki dzień - mój pierwszy raz w liceum.W sumie to pierwszy raz w jakiejkolwiek szkole.Idę tam tylko dlatego,że będą ze mną wszyscy i dzięki temu będę  pod ich kontrolą.Trochę się denerwuje (okey bardzo) .Dlatego trzeba chociaż ładnie wyglądać. Jakby wampiry miały z tym problem ;) 
Nagle skrzywiłam się na sam odgłos podjeżdżającego samochodu. Zakupoholiczka nadjechała. Ratujcie!!!
- Nessssssieeee !!!! - usłyszałam krzyk z dołu .
- Nie wiem po co się wydzierasz i tak by cię usłyszała wariatko.
-Zamilcz Chris. - W odpowiedzi usłyszała tylko śmiech.
-Chyba dzisiaj zgodzę się dobrowolnie na te tortury. - Powiedziałam na głos .Jestem pewna, że wszyscy w domu i tak mnie usłyszeli.Dlatego stąd moje pytanie,dlaczego nagle stała się taka cisza ? I to u nas? 
Nie musiałam nad tym długo rozmyślać.Nagle do mojego pokoju weszła mama, usiadła na moim łóżku i zaczęła mi się dokładnie przyglądać, oraz dotykać ręką moich policzków i czoła.
- Mamo? Co ty robisz ?-Byłam dość zdziwiona jej zachowaniem.
-Sprawdzam czy przypadkiem nie masz gorączki . - Odpowiedziała mi.
-Czemu miałabym mieć gorączkę ? - Znowu mega zdziwienie.
-TY I ZAKUPY ? - Zapytała się mnie, akcentując każdy wyraz.
-Yyy... pierwszy raz w liceum, ten jeden raz mogę jechać . - Powiedziałam . Od razu tego pożałowałam bo do pokoju wleciała Mellisa, rzuciła się na moje łóżko i zaczęła mnie ściskać, całować i strasznie przy tym się drzeć. Teraz wiem skąd wzięło się określenie wulkan energii,no tej niczego nie brakuje do nowej ksywy.
-Dzięki !Dzięki !Dzięki !Dzięki !Dzięki ! Jesteś kochana !Jednak mamy ze sobą coś wspólnego,moja krew! - Krzyczała .
-Bo zaraz zmienię zdanie. - Powiedziałam bardzo poważnie.Od razu się uspokoiła i zostawiła mnie w spokoju. Podeszła do drzwi i wychodząc powiedziała tylko:
-Czekam na dole mała . - Wstałam z łóżka i zaczęłam się przebierać, no bo w dresach raczej nie pojadę do centrum.Nawet jeśli bym chciała,to moja kochana ciocia/siostra mi na to nie pozwoli i sama wybierze mi jakiś ciuch. Zapewne po godzinie mojego marudzenia i tak dam się namówić.Wolę ubrać wygodne jeansy i luźną bluzkę,niż jakąś ciasną kieckę i czuć się jak klaun. Nie mam nic do osób,które lubią takie rzeczy,jeśli to ich pasja to życzę im jak najlepiej. Po prostu to nie dla mnie.Brak zainteresowania modą i wszystkimi takimi rzeczami odziedziczyłam po mamie. Z resztą podobno Edward też nie pałał zachwytem do modnych ciuszków,w które wciskały go siostry. Dlatego spokojnie mogę powiedzieć,że to u mnie dziedziczne. 
Mellisa
-Miłej zabawy skarbie . - Mama pocałowała mnie w policzek, uśmiechnęłam się do niej.Wychodząc z pokoju głośno westchnęła i powiedziała: - Mel tylko nie wykończ mi córki dobra? - A to akurat jest bardzo prawdopodobne.Gdyby zrobić z zakupów dyscyplinę olimpijską to moje siostry bez wysiłku zdobyłyby złote medale.
- Jasna sprawa Bells. - Odpowiedziała Mellisa cała w skowronkach. Błagam niech niebiosa dadzą mi wystarczająco siły,aby przeżyć tę wyprawę w nieznane.