poniedziałek, 22 lutego 2016

Rozdział 6.

Witam was serdecznie,jak się macie? Zapraszam na nowy rozdział i zachęcam do komentowania!
********************************************
Rany ta mina Emilly po prostu , nigdy jej nie zapomnę ! Odeszłyśmy już kawałek i właśnie skręcałyśmy w stronę stołówki , a ona nadal tam stała bez ruchu . Jej przyjaciółki szturchały ją , aby się ruszyła , a ta nic. Popatrzyłam się na Rox , która starała się nie śmiać ,ale coś jej nie wychodziło. Dołączyłam do niej ,a potem Livia i Mel też . Trochę się uspokoiłyśmy ,kiedy dotarłyśmy do celu naszego spaceru. Podeszłyśmy do lady, Bella poprosiła mnie,abym zorganizowała lunch dla niej. Musiała załatwić jakąś sprawę i będzie tutaj trochę później. 
Postanowiłam, że wezmę dwa kawałki pizzy z salami i sok pomarańczowy, a dla mamy wezmę sok pomarańczowy i jabłko, które i tak potem ja zjem :). Roxy wzięła do picia to samo co ja oraz sałatkę owocową . Stanęłam prze ladzie ,czekając na Rox i rozglądałam się za moją rodzinką. Nie było to trudne,bo od  razu zauważyłam wygłupy Chrisa. Wszyscy siedzieli przy stole, obok okien i dziewczyny już zdążyły do reszty dołączyć.
Kiedy dotarła do mnie Rox,to udałyśmy się do nich.Od razu przywitały nas słowa Chrisa:
-O rany młoda kto cię tak urządził ?
-Hej stary. Miałam mały wypadek na lekcji wf.
-Wypadek ? A może ktoś pomógł temu wypadkowi ? - Zapytał mnie Lucas,jak zawsze dociekliwy.
-Może ktoś ? - Uśmiechnęłam się, ale reszta już zdążyła się zdenerwować. Biedna Emilly, jak mi jej szkoda ;)
-To ten ktosiek już ma przesrane . A ty to kto? - Powiedział Chris , a za swoje pytanie oberwał w głowę od Livii.
-Maniery skarbie.
-Jasne . Wybacz koleżanko, której imienia moja kochana sis nie zdradziła mi ...jeszcze.
-Ostrzegałam cię . - Roxy się zaśmiała i wyciągnęła rękę do Chrisa .
-Ty musisz być Chris . Jestem Roxy .
-OO już jestem sławny ? - Uścisnął jej rękę z ogromnym bananem na twarzy.
-Raczej twoja głupota ;) - Powiedziałam.
-Nessie kochanie zważaj na swe słowa. - Odpowiedział.Ja z nim tak mogę parę godzin.
-Yhym. -Nic innego nie byłam w stanie powiedzieć,bo chcą zakończyć tą potyczkę słowną ugryzłam kawałek pizzy.Usiadłyśmy i zaczęłyśmy jeść,a reszta udawała,że to robi.Po kilku minutach ,wszyscy na około zaczęli o czymś gadać. Spojrzałam się na wejście i wszystko się wyjaśniło . Przez drzwi przechodzili właśnie Cullenowie. Dzieciaki zaczęły o nich plotkować i się nimi zachwycać a ci totalnie to olewali . Podeszli do lady ,tak dla pozorów, aby wziąć jakieś owoce. Następnie udali się do stolika w samym rogu sali. Dla nas nie robiło to żadnego wrażenia ,jako jedyni zajmowaliśmy się swoimi sprawami . Po kilku sekundach usłyszałam głos mamy zza moich pleców :
-Mam cholerne deja vu. -Chodziło jej zapewne o drugą rodzinę wampirów w tej sali,którzy po owych słowach zaczęli wlepiać w nas swoje gały. Usiadła obok mnie, a ja dałam jej tace z jedzeniem. Starała się nie patrzeć na NICH. Postanowiłam , że jej w tym pomogę,bo właściwie nie przedstawiłam jej jeszcze moje nowej znajomej,a reszcie jakoś niedokładnie. Gdzie moje manier? Matko Chris źle na mnie działa.
-Tak w ogóle to jest Roxy, moja nowa koleżanka. - Każdy po kolei się z nią zapoznał,oprócz Mel i Livi,które tylko się do niej promiennie uśmiechnęły.Na koniec została mama.
- Bardzo mi miło Roxy , jestem Bella. - Jeśli chodzi o moich bliskich,to bardzo ciepło przywitali Roxy i wydaje mi się,że domyślają się jej wampirzego pochodzenia.
-Hej masz dzisiaj czas ? To może do mnie wpadniesz pogadamy wiadomo o czym ? - Zapytałam się Rox.. Chcę się z nią lepiej poznać no i powiedzieć rodzinie, że nie jestem jedynym pół-wampirem w tej szkole i na tej półkuli.
-Czemu nie, jeśli nie macie nic przeciwko. - Zwróciła się do moich bliskich.
-My? Daj spokój wpadaj ,musisz jeszcze poznać naszym rodziców kochanych. - Powiedział Chris. Rox się uśmiechnęła.
-I zagrać z nami. - Dopowiedziałam.
-Ohhh mamy miłośnika gier? - Zapytał się dotąd siedzący cicho Luc.W odpowiedzi pokiwałam głową na ,,tak''.
-Wyzywam ją. - Powiedzieli chłopcy jednocześnie,potem trochę pogromili się wzrokiem i zaczęli grać w kamień,papier i nożyce. Co to podstawówka? A reszta zaczęła się jak zawsze z tego śmiać. Wygrał Chris,który tylko wskazał palcem na moją znajomą i powiedział.
-Jesteś moja.
-Spoko,tylko nie płacz jak przegrasz, - Powiedziała walecznie. Luc na to zagwizdał,a Chris uśmiechnął się.Fajnie,że lubi rywalizację,dobrze się dogada z resztą.
-Dobra zbierajmy się, za kilka minut lekcje . Co masz teraz Nessie? - Zapytała się mnie mama.
-Matematykę . A ty Rox ?
-Angielski
-OO jak miło bo ja też . - Odezwał się Chris . On jest na jednym roku ze mną, Mel i Livią, a reszta klasę wyżej.
-Powodzenia Roxy. - Powiedziała Mel . - Przyda ci się . - Poklepała ją po ramieniu.
-Dziękuję .
-To wpadnij do mnie tak ok 17 dobra?
-Jasne . To cześć . Miło było. - Pomachał reszcie.
-Nam również . - Powiedziała uśmiechnięta Bella.

***

Obecnie siedzę na lekcji matematyki i zastanawiam się ,czy człowiek może dostać zawału od ciągłego nawijania. Jeśli tak, to moja koleżanka z ławki będzie zaraz potrzebować interwencji karetki. Pytam siebie, jakim cudem może ona tyle gadać? Rany nawet więcej od Chrisa! A wierzcie mi ten koleś potrafi przegadać każdego z naszej rodzinki i nie tylko naszej. Jak byłam młodsza bywało,że Chris usypiał, mnie swoją paplaniną.
Już dawno się wyłączyłam i nie mam zielonego pojęcia o czym ona mówi. Li-lu? No tak nawet imienia nie zapamiętałam. Muszę po prostu,muszę się od niej przesiąść inaczej zwariuję i nie będę w ogóle ogarniać co się dzieje na lekcji. A z matmy orłem nie jestem.
Kiedy tak zanudzałam się na śmierć i wzrokiem rozglądałam się po klasie spojrzałam na zegarek wiszący nad drzwiami. Tak mój koniec jest już bardzo bliski,ponieważ zostało mi jeszcze 25 minut tych męczarni. Na szczęście prawie połowa lekcji za mną.
Miałam ochotę zadzwonić do Mel i błagać ją o wybawienie, ale mama by się czepiała. Ciekawi mnie jak Bella rozegra tą akcję. Chodzi mi o mojego tatusia i resztę. Mam nadzieję, że nie dowiedzą się o mnie. Cullenowie tylko się pojawili i od razu robią problemy. Może dobrym pomysłem będzie wyjazd, przynajmniej na jakiś czas?
Te moje wspaniałe rozmyślania przerwał męski głos szepczący moje imię.
-Nessie psss Ness. -Odwróciłam się do źródła tego głosu i doznałam szoku. -Widzę, że lekcja ciekawi cię tak samo jak mnie.- Powiedział Emmet Cullen. To on ze mną chodzi na matmę? Ale masz zapłon dziewczyno!
- Tak wręcz nie mogę się doczekać następnej.- Ukryłam moje zdziwienie i zastąpiłam je znudzoną twarzą.Oboje się uśmiechnęliśmy. Zaczęłam rozmawiać z moim wujkiem, który nie wie jeszcze, że nim jest. Koleś został moim kolejnym ulubieńcem. Emmett opowiedział mi kilka śmiesznych historii ze swojego życia.Sporo ich, a do połowy jeszcze podobno dłuuuga droga.Na szczęście nauczyciel nas olewał,a moja koleżanka się uciszyła,więc jest super. Mówił właśnie o tym jaka niezdarna była Bella. Cały czas się o coś potykała i tata albo Alice ją ratowali. Przynajmniej wiem po kim to odziedziczyłam no i niechęć do zakupów oczywiście. Jak się okazało na to drugie byłam skazana,bo moich rodziców od początku łączyła pasja do omijania centrów handlowych. 
Naszą rozmowę, albo raczej monolog Ema przerwał dźwięk bardzo oczekiwanym przeze mnie.Dzwonek!!! Z nim minęło to o niebo szybciej.Koniec lekcji i do domu, a potem przyjdzie do mnie Roxy. Huraa!
Kiedy wychodziłam z klasy dogonił mnie mój rozmówca i powiedział:
- Hej Nessie mam do ciebie sprawę, a właściwie to propozycję.
-Jaką?- Zapytałam się z lekkim strachem w głosie, bo słyszałam do jakich pomysłów jest zdolny.
-O rany,daj spokój! Pewnie Bells cię nastraszyła. Nie ważne,moja brzmi tak: siadaj do mnie no wiesz na matmie, przynajmniej nie będziemy się nudzić. Zamienimy się naszymi towarzyszami,chyba się dogadają.To jak? - Partner Ema chyba go nie polubił,a usiadł do niego bo się spóźnił i nie było innego wolnego miejsca,tak mi powiedział wujek. Nie mam pojęcia,jak mogłam tego nie zarejestrować. 
-To nie jest zły pomyśl okey, zgadzam się.- Z jego strony nic mi nie grozi i oboje na tym skorzystamy,więc od razu się zgodziłam. A jak będzie trzeba go uciszyć,to zastosuje parę chwytów,których używam na moim braciszku. 
- No i super. Życie mi ratujesz dziewczyno. - Powiedział uradowany.
-Nessie.-Usłyszałam zza swoich pleców.Odwróciłam się i zobaczyłam Luc'a,który z kamienną twarzą przyglądał się miśkowi. Ahh ta opiekuńczość.
-Hej Luc co tam?- Zapytałam się i szeroko do niego uśmiechnęłam. On odwzajemnił uśmiech i podał rękę Emmettowi. Przywitali się i nagle zapadła niezręczna cisza,którą musiałam przerwać.
-Jedziemy do domu ?
-Tak reszta już na nas czeka, idziemy mała.Cześć Em. - Pożegnał się grzecznie.
-Narka stary. Ness do zobaczenia. - Pożegnał się i zniknął . Lucas kiwnął na mnie żebyśmy już szli.
-Poczekaj tylko zostawię książkę . - Olśniło mnie. Na razie nie będzie mi potrzebna,więc nie będe jej ciągać. A miałam to zrobić zanim przeszkodził mi Luc i Emmett.
-Okey. -Powiedział.
 Zostawiłam mojego towarzysza przy wyjściu i poszłam do szafki,nie miałam daleko,więc zaraz będę. Kiedy położyłam książkę i już miałam zamykać drzwiczki,ktoś mnie szturchnął. Odwróciłam się i zobaczyłam bardzo przystojnego chłopaka, który szeroko się uśmiechał. Jest wysokim brunetem o ślicznych oczach. Im dłużej mu się przyglądałam,tym bardziej zdawało mi się,że skądś go znam. Pytanie skąd? Zbyt często zadaje sobie to pytanie,ojj zbyt często. A potem robią się kłopoty,takie jak najazd Cullenów na nasz dom. 
-Hej obstawiam, że to ty jesteś Nessie tak ? - zapytał się . Hello skąd on mnie zna? Ależ ja się zrobiłam popularna,ciekawe czy to ktoś ode mnie mu o mnie coś powiedział? A może to ten koleś na którego leci Emily i poleciała mu się poskarżyć,jaka to ja nie dobra jestem?
-Yyy...tak to ja . Znamy się ?
-My? Jeszcze nie, ale Roxy doskonale cię opisała. - Powiedział,mierząc mnie wzrokiem od góry do dołu. Rox? Tak więc on musi być...
-Jesteś Roxy ...- zbliżyłam się do niego i wyszeptałam.- tatą? - Kiwnął głową. WOW ma przystojnego tatę. Nie wspomniała,że jej rodzice chodzą z nami do szkoły,oberwie się jej za to - Tak więc miło mi pana poznać.
-Jakiego pana ,błagam przez ciebie czuje się staro.Jestem Jeremy. - Zaśmialiśmy się oboje i przywitaliśmy pospolitym potrząśnięciem dłoni.Nagle wpadałam na genialny plan.
-Hej jeśli Rox do nas wpada, to może ty i twoja hmm... żona?dziewczyna?siostra? - Powiedziałam z uśmiechem. .Rox mówiła mi,zanim dowiedziała się,że gramy w jednej drużynie,że mieszka z bratem(Jeremy) i jego dziewczyną. Nie wiem na jakim poziomie związku obecnie się znajdują,więc lepiej się upewnić. Jer zaśmiał się .
-Dziewczyna- oficjalnie,nieoficjalnie - żona od lekko ponad 100 lat.
-Okey spoko,no no długo. Moje wielkie Gratulacje. To do nas wpadnijcie. Serdecznie zapraszam. Poinformuje resztę ferajny.
-Okey możemy wpaść we trójkę. Dziękuje bardzo za zaproszenie.
-No i okey, to do później. Muszę uciekać bo brat/wujek mnie rozszarpie. - Powiedziałam i zamknęłam szafkę . Pomachałam Jeremiemu i ruszyłam do wyjścia ,gdzie czekał na mnie zdenerwowany Luc. Upss. Jak na wampira to on jest bardzo nie cierpliwy. 
-Co tak długo młoda?
-Poznałam nowego kolegę .- Wyjaśniłam.
-Jakiego?- zapytała się od razu . Rany ale nadopiekuńczość.! Jak zawsze wszystko musi wiedzieć.
-Poznasz go również za kilka godzin. - powiedziałam i ruszyłam w stronę samochodu.
-Co? Kto to? Po co go zaprosiłaś?! Podobno ma wpaść Roxy. - zdenerwował się . Trzeba trochę załagodzić sytuację, bo zły Luc to niemiły Luc.
-Powiem wszystko w domu . Luz on też jest taki jak MY. - no i super zrozumiał o co mi chodzi,ale to wcale nie oznacza,że będzie lepiej. Wsiadłam do samochodu Luca i zobaczyłam, że jest w nim Bella i Sophia. Uśmiechnęłam się do nich a zaraz po mnie przyszedł wujaszek.
-Nessie co ty mu zrobiłaś hmm? - zapytała się Soph.
-Ja? Nic. - Zrobiłam minę niewiniątka.
-A teraz powiedz prawdę. - powiedziała Bella z uśmiechem.
-Zaprosiłam do nas rodziców Roxy,którzy też się tu uczą.- Wyjaśniłam.
-To chyba dobrze, tak więc co cię tak zdenerwowało? - Zapytała się Luca Bella.
-Mogłam mu nie wyjawić szczegółów? - Wyjaśniłam niepewnie. Dziewczyny zmierzyły mnie wzrokiem i z prychnięciem zaśmiały się. Robię tak czasami,czyli denerwuje Luca,a jest to kara za jego nadopiekuńczość. Wiem,wredna jestem,ale muszę zdać o swoją prywatność, a Lucas nie zawsze to rozumie .
-Już jest ok. - I jak na komendę uspokoił się. Włączył radio i odpalił samochód. 
Droga do domu minęła nam bardzo miło. Jak zawsze śpiewaliśmy i śmialiśmy się wniebogłosy. Biedny braciszek/wujek. Na szczęście przyjął wszystko na klatę i po prostu się wyłączył. A czasem nawet coś podgwizdywał - a to szok,co my mu robimy?

poniedziałek, 8 lutego 2016

Rozdział 5.

Nasza dzisiejsza lekcja była dość nudna .Na szczęście prawie wszystko zrozumiałam, ponieważ niedawno Olivia tłumaczyła mi wszystkie podstawowe zasady chemii. Profesor dawał fajne porównania i robił ciekawe eksperymenty, to pozwoliło mi nie zasnąć.Nie polubię tego przedmiotu, ale dla pana Benetta postaram się jak najlepiej.Po zadaniu nam pracy domowej profesor podziękował za dzisiejszą lekcję i akurat zadzwonił dzwonek.
Wraz z Roxy poszłyśmy zanieść nasze książki i zabrać rzeczy na w-f z naszych szafek.Okazało się,że mamy je obok siebie .Ja mam numer 19, a Roxy 20.Przypadek? Nie sądzę.
Kiedy zabrałyśmy potrzebne rzeczy udałyśmy się do szatni,aby się przebrać na lekcje wychowania fizycznego.
W szatni rozmawiałyśmy jakbyśmy znały się ze sto lat. Bardzo się polubiłyśmy.Siedziałyśmy na ławce i wiązałyśmy buty,rozmawiając przy tym :
-Serio? Kocham grać w FR*.Muszę się kiedyś z wami zmierzyć. - Powiedziała Roxy.Mówiłam jej właśnie ,że wraz z chłopakami uwielbiamy grać w gry na naszym dużym telewizorze .Jedną z naszych ulubionych jest właśnie FR, to dość mało znana gra, ale jest niesamowicie wciągająca i ciekawa.
-Nie ma sprawy, jak powiem o tym Chrisowi i Lucowi to na pewno z marszu każą ci grać. - Uśmiechnęłam się.Naszą rozmowę przerwała ta bardzo ciekawska blondynka, która na lekcji chemii tak bardzo się mną interesowała. Przechodząc obok nas specjalnie zrzuciła rzeczy Roxy na podłogę, po czym spojrzała się na nie pobłażliwym wzrokiem i nic sobie z tego nie robiąc,usiadła na ławce na przeciwko nas. Rox podniosła oczy do góry i pozbierała swoje rzeczy. Kiedy miałam się odezwać,albo raczej coś wykrzyczeć tej lasce,blondi mnie wyprzedziła mówiąc:
-Proszę proszę czyżby nasza ofiara znalazła sobie przyjaciółeczkę? Dam ci radę skoro jesteś tutaj nowa. Jeśli nie chcesz mieć przykrości codziennie w tej szkole, radzę ci się nie trzymać z tą tutaj. - Wskazała palcem na Rox. A jej koleżaneczki tylko jej przytaknęły. Co za wredny babsztyl !!
-Dzięki za informację blondi , ale pozwól , że sama będę sobie dobierać znajomych. - Powiedziałam i wstałam .Stanęłam dokładnie na przeciwko niej i powiedziałam; - Zresztą wolę przyjaźnić się z nią, niż z bandą niedojrzałych i głupich idiotek, czyli wami.- BUM!! No to mam przerąbane hehe. Blondi, która do tej pory wiązała sobie buta , gwałtownie wstała i zrównała się ze mną,stając twarzą w twarz.
- W tym momencie popełniłaś największy błąd swojego życia.
-Masz na myśli rozmowę z tobą? Tak wydaje mi się, że masz rację. Już czuję, że dopada mnie wasza głupota, wiesz co lepiej już sobie idź .
-Lepiej uważaj bachorze. - Warknęła na mnie,machnęła na swoje trzy przyjaciółeczki i wyszły z szatni. Dość nieudane te warczenie,na co dzień słyszę idealne,czy to wampirów,czy też wilkołaków. Ale wracając,to chyba normalnie zamieniam się w Mel ;) Nie poznaje siebie w tym momencie. Stałam tak chwilę w miejscu, a w szatni panowała grobowa cisza. Chrząknęłam i poprawiłam sobie ubranie.Po sekundzie usłyszałam odgłosy klaskania. Odwróciłam się i zobaczyłam Rox, która biła mi brawo i szeroko się uśmiechała . Zawtórowały jej jeszcze trzy,potem cztery nieznane mi dziewczyny.
-Jedno słowo ,, WOW" ! Nikt jej tak dawno nie nagadał . Brawo dziewczyno.
-Dzięki . Sama się sobie dziwię . Nigdy taka nie byłam .- Lekko się uśmiechnęłam.
-Może nie miałaś powodu . 
-Może masz rację .
-Dziewczyny lepiej się przebierajcie zaraz zacznie się lekcja . - Powiedziała jakaś drobna dziewczyna o rudych włosach. Ma rację,czas wrócić do rzeczywistości. Zaczęłyśmy się przebierać i zaraz zgodnie z wcześniejszymi słowami,zadzwonił dzwonek.Poszłyśmy na salę gimnastyczną.Jest ona bardzo przestrzenna i ładna.Za licznymi oknami mamy widok na las i pobliskie domy.
Kiedy dotarłyśmy do reszty, pani powiedziała, żebyśmy ustawiły się w szeregu . Powitała nas w nowym roku nauki i opowiedziała jak będzie przebiegać praca z nią . Mówiła za co będzie oceniać i tak dalej . Podczas przemowy pani Ebstin Roxy do mnie szepnęła:
-Nie wierze. Emilly cała się,aż trzęsie.
-Kto?- Zapytałam zdezorientowana. Nie miałam pojęcia o kim ona mówi,po za nią z imienia w sumie nie znałam jeszcze nikogo.
-No Emilly, ta blondi, której dogadałaś . - Wskazała na nią i mówiła prawdę. Dziewczyna ze złości zaraz porani sobie wargi.
-Aha. Nie wiedziałam jak jej na imię.Raczej nie polubię tego imienia .
-I nie powinnaś .
Obie się uśmiechnęłyśmy . Po przemowie, pani kazała nam zrobić dwa okrążenia i podzielić się na dwa zespoły . Dzisiaj gramy w kosza. Nareszcie coś dla mnie! Jest to jedyna dyscyplina sportowa w której jestem dobra i nie przewracam się o własne nogi,jak w przypadku siatkówki. Talent do piłki siatkowej odziedziczyłam po mamie,a raczej jego brak. Jedyne na co muszę uważać to moja nadnaturalna siła i szybkość,więc niestety nie będę mogła dać z siebie wszystkiego. Co nie znaczy,że nie mogę dokopać blondi w grze,przy maksymalnym powstrzymywaniu się.

***

15 minut później


Wszystko było super.Byłam w jednej drużynie z Roxy i kilkoma dziewczynami z którymi już się trochę zakolegowałam. Nasza drużyna wygrywała 24 do 16.
Właśnie dostałam piłkę od Hope , wysokiej brunetki o pięknych ,dużych oczach. Zaczęłam kozłować do kosza . Kiedy biegłam drogę zastąpiła mi Emilly. Chciałam rzucić piłkę do koleżanki z drużyny, ale w momencie kiedy ją rzuciłam, Blondi ,,niby" chciała ją złapać, ale naprawdę odbiła ją do mnie. Nie spodziewałam się tego,więc nie zdążyłam zrobić uniku. Piłka wylądowała na mojej twarzy. Uderzenie spowodowało , że upadłam na podłogę. Usłyszałam gwizdek, krzyki pani o to ,aby przerwać mecz i wołanie mojego imienia przez Roxy i Hope . Leżałam na plecach, kiedy podbiegły do mnie dziewczyny i pani. Pomogły mi usiąść,ponieważ siła uderzenia spowodowała,że przez chwilę byłam trochę oszołomiona. 
-Nessie nic ci nie jest ? - Zapytała się mnie Rox.
-Colins pokarz twarz. - Powiedziała pani . - Chodź opatrzymy cię.
Pomogły mi wstać,Rox obiela mnie ramieniem. Zaprowadziły mnie na korytarz i posadziły na ławce,która znajdowała się pod salą. Pani dała mi ręcznik,żeby wytrzeć krew, która leciała mi z nosa. Potem kazała przyłożyć do niego zimny okład . Siedziałam tak z 10 min . Dziewczyny wyszły z sali i skierowały się do szatni . Emilly przechodząc obok nas uśmiechnęła się i odgarnęła swoje włosy . Pokazała nam przez to , że to było specjalnie i dobrze jej z tym . JAK JA JEJ NIE CIERPIĘ !!!
-Głupia idiotka . - Powiedziała Rox .
-Tak, ale co zrobisz z taką głupotą trzeba się urodzić . - Odpowiedziałam. Rozmawiałyśmy sobie  o tym jak bardzo ,,kochamy" Emilly i jej trzy klony i o grach w które lubimy grać,dopóki nie wróciła nasza pani od w-f. Obejrzała moją twarz,powiedziała,że opuchlizna zejdzie za parę dni, poleciła co robić i kazała wracać do szatni.

***
-Ale masz sińca . Bardzo boli ? - Zapytała Roxy.Właśnie jesteśmy w drodze na stołówkę.Kiedy oddawałam zimny okład pani,znowu widziałam uśmiechniętą od ucha do ucha Emily. Słowo daje już niedługo nie będzie jej do śmiechu. Jeśli nie ja, to moja rodzinka się jej odpłaci. Z wampirami się nie zadaje i wydaje mi się,że będę musiała ją uświadomić jaki błąd popełniła. Oczywiście nie dam jej odkryć naszej małej tajemnicy,tylko trochę uprzykrzę jej życie.Ale najpierw muszę uporać się z własnymi problemami. Przede mną jeszcze spowiedź przed bliskimi,jak mnie zobaczą to chyba będzie koniec mojej przygody ze szkołą. Done,koniec - zamkną mnie w wieży jak Fione,a zamiast smoka będą mnie strzec wilkołaki. 
-Trochę, ale ból ustaje. - Uśmiechnęłam się przyjaźnie.
-Przepraszam cię. - Zrobiła minę zbitego psa.
-Za co ? To nie ty walnęłaś mnie piłką.
-Ale to przeze mnie. Ona uwzięła się na mnie i teraz gnębi każdego, kto jest dla mnie miły i w ogóle.
-Daj spokój ja cię nie winię . - Obie się uśmiechnęłyśmy.-Co ty jej takiego zrobiłaś,że stałaś się jej wrogiem numer jeden?
-Ta no bo ja trochę upokorzyłam ją przed jej przyjaciółmi i facetem na którego leci.- Kiedy podniosłam brew,Rox wyjaśniała dalej.- To było chyba jakiś tydzień po tym jak się tu przeniosłam i siedziałam w klasie,kiedy ona i jej brygada wparowała. Jak zawsze zrobili to głośno,więc nie dało się ich nie zauważyć.A mam dobry słuch,który nie pomógł mi w tej sytuacji Chciałam serio,chciałam ich olewać,ale po prostu w pewnym momencie nie wytrzymałam. Gadał coś o Londynie,a ja tam kiedyś mieszkałam,ona podobno raz tam była i wiedziała lepiej jakie obyczaje tam panują. Kiedy usłyszałam,że mówi jakieś totalne głupstwo, a inni są w stanie jej uwierzyć...wyprowadziłam ją z błędu,a reszta ją wyśmiała i od tej pory właśnie tak bardo się kochamy. - Kiedy skończyła westchnęła głęboko i pokręciła głową z politowaniem.
Za to ja zaczęłam się śmiać. Szkoda,że tego nie widziałam,musiało być ciekawie. Zwłaszcza ta mina Emilly,kiedy jej intelekt został zdeptany. 
Ale nagle wyraz jej twarzy zmienił się z wesołego na zdziwiony.
-Co się stało ? - Zapytałam się,rozglądając wkoło. Myślałam,że coś się dzieje za mną,ale wszystko wydawało się być w porządku.
-Twoje oczy. - Powiedziała cicho .
-A co z nimi nie tak? Nie mów,że też całe spuchły,czy coś - Powiedziałam przestraszona i odruchowo dotknęłam ręką twarzy. Czyżby zrobiły się czerwone? To niemożliwe! One takie się robią kiedy od paru miesięcy nie żywię się krwią. Kilka dni temu byłam na polowaniu i zjadłam śniadanie, więc o co jej chodzi?
-Są takie same jak moje. - Spojrzałam się na nią i mnie olśniło. Roxy też jest pół-wampirem!!! Jej oczy,skóra,i wszystko mamy takie same.Nawet zapach jest podobny. Poczułam ogromną ulgę. Ale dla pewności spytałam się :
-Ty też jesteś pół-?
-Tak. Jak fajnie wiedzieć, że nie jestem jedyna. -Przerwała mi podekscytowana i aż podskoczyła ,łapiąc mnie za rękę.
-Z tego co wiem wraz z tobą na całym świecie istnieje nas trójka.
-Ale super.To się moi rodzice zdziwią,jak im o tym powiem.
-Wychowują cię oboje? - Zapytałam się,bo wiem co dzieje się z kobietami podczas nadnaturalnego porodu. No i mówiła,że mieszka z bratem i jego dziewczyną. Aaa...to pewnie tylko przykrywka.  Nessie twój zapłon jest godny podziwu - Sama się skarciłam ze swojej chwilowej głupoty.
Nie spodziewałam się takich atrakcji,ale bardzo się cieszę z takiego obrotu spraw. Na szczęścicie znalazłam kogoś,kto wie co to jest być wyrzutkiem w społeczności wampirzego świata.
-Tak,mój tata przemienił moją mamę podczas porodu i wiesz pozory trzeba utrzymać.Ale wszystko opowiem kiedy indziej,najlepiej w obecności moich rodziców.
-Masz rację,może wpadniesz do mnie i przedstawimy sobie nasze rodzinki?
-Twoi rodzice,którzy cię wychowują są tymi biologicznymi?
-Nie,ale mieszkam z moją mamą.
-Aa,okey zorganizuje się jakiś wieczorek zapoznawczy i o wszystkim pogada. - Powiedziała Rox.
Dalszą drogę byłyśmy całe w skowronkach,ale ten szczęśliwy nastrój na chwilę się zawiesił,kiedy zobaczyłam, że obok naszych szafek stoi Emilly ze swoimi koleżankami.Wraz z nimi (niestety?) stały Olivia i Mellisa . Ciekawe o co może chodzić? Niemożliwe,że już wiedzą o moim romansie z piłką na WF.
-Ahh ale ona umie się podlizywać . - Powiedziała Roxy.
-O co jej chodzi ? - Wolę wiedzieć,w końcu chodzi tutaj o moje siostry.
-Te dziewczyny są nowe ,zapewne fajne ,wręcz śliczne i te małpy chcą się z nimi zakolegować albo podporządkować. Chcą zabłysnąć i zdobyć u nich punkty.Zawsze wypatrują takie dziewczyny i starają się je włączyć do swojego stada. Żenada- Wyjaśniła mi.
-No to jej się to nie uda.- Uśmiechnęłam się promiennie,ale będzie zwiedzone.Jak mi jej szkoda...
-Czemu tak sądzisz ? - Zapytała się zdziwiona.
-Bo moja rodzina jest nadopiekuńcza i nie lubi kiedy dzieje mi się coś złego oraz  nie tolerują takich osób jak ona. - Kolejny szeroki uśmiech.
-T-to jest twoja rodzina? Czyli one są..
-Wampirami , tak. - Powiedziałam cichutko przy jej uchu . Ruszyłam w stronę swojej szafki i pociągnęłam Roxy.Dziewczyny zdawały się już mieć Emilly serdecznie dosyć ,więc pomoc przybywa moje kochane dziewoje. Jako pierwsza zobaczyła mnie Mel i jej wyraz twarzy od razu zmienił się ze znudzonego na zaniepokojony . Szturchnęła Livie łokciem i kiwnęła głową na mnie.
Podeszłam do nich bliżej . Kiedy stanęłam obok nich, Emilly przestała nawijać i popatrzyła się na mnie morderczym wzrokiem . Kiedy otwierała buzię ,żeby mnie stąd pewnie wygonić wyprzedziła ją Livia, która zmartwiona powiedziała :
-Nessie co się stało ? Nic ci nie jest ? - Nic nie powiedziałam , bo odezwała się Mel , a mina Emilly była bezcenna . Miała otwartą buzię i wytrzeszczone oczy.Tak samo jak jej psiapsiółki.
- Jasne , że jej jest.Bardzo cię  boli? Może odwieźć cię do domu ? - Zapytała się i dotknęła mojego policzka ręką. Trochę się wzdrygnęłam bo po pierwsze była zimna,a po drugie nadal mnie boli. Widząc to od razu cofnęła rękę.
- Daj spokój Mel wszystko okey, miałam mały wypadek z piłką na w-f . - Mówiąc to spojrzałam wymownie na Emilly,która nadal stała jak wryta,ale wszystkiemu uważnie się przyglądała.
 -A tak w ogóle poznajcie Roxy. - Wskazałam na Rox ,a ta uśmiechnęła się i pomachała im.Wolałam zmienić temat,bo nie dały by mi spokoju. Jestem najmłodsza w rodzinie,dlatego jestem ich oczkiem w głowie.A wolę wyjaśnić im wszystko na spokojnie i najlepiej tak,aby każdemu z osobna nie powtarzać.
-Cześć Roxy jestem Olivia , siostra Nessie . No,no kochanie szybko zdobywasz przyjaciół jak widzę. -  Podała Rox rękę na przywitanie i uśmiechnęła się do niej.Na te słowa Emilly jakby odzyskała świadomość,zaczęła mrugać i zapytała się:
-Siostra ?
-Tak, a nawet dwie . Jestem Mellisa , ale mów mi Mel . Usiądziesz z nami na stołówce ? Poznasz resztę naszej nieznośnej rodzinki.
-Jasne , dzięki. - Powiedziała uradowana Rox.
-Nie ma za co dziękować i od razu cię ostrzegam przed Chrisem i jego ptasim móżdżkiem . - Uprzedziłam ją.
-Spokojnie , dam sobie rad . -Puściła do mnie oczko.
-Młoda nie wiesz z jakim armagedonem głupoty przyjdzie ci się zmierzyć w jego przypadku. - Ostrzegła ją Mel.
-Dobra idziemy na stołówkę . Żegnam Evlin ? - Powiedziała Olivia. Jak ja ją kocham !
-Emilly . - Poprawiła ją przyjaciółka Emilly,która stała za nią. 
-Oczywiście . - Powiedziała obojętnie i objęła mnie ramieniem. Nie oglądając się za siebie, ruszyłyśmy w stronę stołówki.

****************************************
FR-wymyślony przeze mnie skrót gry. Głównie chodzi tu o wyścigi samochodowe.